Trochę komedia, trochę groteska, trochę obyczajowy, trochę krytyka komunistycznych absurdów, ludzkiej dwulicowości i fałszywości (prostytutka i szatniarz w hotelu, pracują okazuje się w sądzie - poważnej instytucji). Prawie każdy w tym filmie udaje tego kim nie jest, każdy jest zamieszany w jakieś ciemne interesy, każdy ma jakieś swoje namiętności. A ten cały Konopas - dla władzy nieważne, że go okradziono, ważne skąd miał tyle kasy, skoro jest tylko marnym konwojentem w zakładach mięsnych.