Wczoraj obejrzałam ten film i muszę powiedzieć, że mimo całej sympatii dla tej aktorki, również ie rozumiem dlaczego dostała oscara za ta rolę. Juz rozumiem ludzi, którzy obstawiali Meryl za jej Julie (swoją drogą ja też ją obstawiałam). Ja również przez cały film doszukiwałam się "tego czegoś", ale po skończonym seansie mogę powiedzieć, że film dobry, obsada bdb, ale żadna rewelacja, wręcz momentami miałam wrażenie, że kolejny przesłodzony amerykański film (wiem wiem film na podstawie wydarzeń autentycznych.

Ja osobiście film oglądałam już jakiś czas temu zanim zaczęło się o nim robic głośno. Film sam w sobie really w porządku, nie powiem, jednak zaskoczyła mnie wiadomość, że Sandra dostała nagrodę za rolę w tym filmie. Bo nie oszukujmy się, tak jak film jest godny uwagi, tak gra aktorska Sandry niczym specjalnym nie zachwyca. Gra jak gra, nic szczególnego, to film sam w sobie zasługuje na większą uwagę. Podzielam opinie poprzedniczek.

Ponieważ akademia (cała zgraja amerykańskich filmowców) uznała, że czas najwyższy aby Sandra dostała oscara. Sytuacja jak z Martinem Scorsese, albo taki Johnny Depp - cały czas bez statuetki - skandal, w najbliższym czasie, gdy nadaży sie okazja - Johnny swojego oscara dostanie. Oscary są barzdiej marką, niż prawdziwą nagrodą, w trailerach potem można przeżucać że ta i ta postać i lektor mówi winners of oscars, chodzi kasę. Teraz na kolejnym filmie z sandrą producenti dopiszą ZDOBYWCZYNI OSCARA - SANDRA BULLOCK i kilku więcej ludzi udeży do kina, niektóre oscary, choć przyznawane za konkretną rolę wyglądaja jak za całokształt!

Zgadzam się Sandra zagrała tak jak zawsze, bez większych rewelacji. Idąc na ten film do kina spodziewałem się jakiegoś przełomu w jej grze który zachwycił Akademie ale zobaczyłem tą samą Sandre co zawsze, dobrą ale nie lśniącą na ekranie. Oscar powinien trafić do Meryl Streep.
Sam film dobry i warty obejrzenia. 7/10