stworzony ku pokrzepieniu serc film dla wszystkich, a przede wszystkim dla Oscara:)
wiadomo, jest tragedia młodego człowieka bez rodziny,w dodatku czarnego i dużego, jest zawsze urocza i przesympatyczna Sandra Bullock, jest i jej rodzina, piękna córka, zawsze przytakujący, kochający mąż i mały, rozbrajający synek.
I wszystko jasne:)
mnie się podobał, ja się łatwo wzruszam:)
Polecam!
p.s. brawa dla Miss Bullock, była świetna.
No tak jak napisałaś to takie kino familijne. Zawsze tego typu kino mnie odstraszało i kojarzyło mi się z żenującymi rolami i z żenującą fabułą ku pokrzepieniu serc. Ten film natomiast chociaż wlicza się do tego gatunku to był całkiem fajny, chociaż nie nominowałbym go do Oskara :)
Bullock była świetna, ale moim zdaniem nie powinna dostać Oskara. Moją faworytką jest starsza ode mnie o trzy lata Carey Mulligan, ewentualnie ucieszę się jeszcze jeśli Oskara dostanie Gabourey Sidibe. Pozdrawiam.
Kino familijne? I tylko tyle...? Przecież to się wydarzyło naprawde mówimy tu o prawdziwej historii która porusza bardzo wiele trudnych tematów, ja też się łatwo wzruszam, ale nie uważam, że jest to wyznacznik tego, że film nie powinien być nominowany do Oscara, bo co - bo się dobrze kończy? No rzeczywiście jeśli takie filmy "familijne", które przypominają nam o ważnych sprawach, o tym jak czasem okrutne jest życie i o tym, że nie można się poddawać to jakie filmy na niego zasługują...
Może faktycznie jestem dziwna?
Wyżej cenię wydźwięk Dystrykt 9 niż Avatara...?
Rozumiem, że mogą być dyskusje co do aktorki...nie wiem kreacji, ale rzucanie hasłem "że taki familijny film nie nadaje się na Oscara" jest dla mnie śmieszne... argumentów żadnych... podobnie chyba jak głębszej refleksji, a szkoda.