Prawdopodobnie film lepiej by wyglądał, gdyby zamiast Damona i kolegi, zatudnili jakiegoś Irlandczyka czy Szkota z jakimś bardziej "klasycznym" akcentem, bo amerykanie bardzo mało autentycznie prezentują się w tym filmie. A właściwie to powinni zupełnie z nich zrezygnować, bo generalnie są i tak tylko tłem tej opowieści. Gdyby bohaterowie byli Chińczykami z sąsiedniego kantonu, wszystko wyglądało by lepiej. Ale ten film w założeniach, nie miał być artystyczną baśnią rodem z Chin, tylko klasycznym produktem biznesowym, mającym przynieść zwrot z inwestycji. I to jest największym problemem tej produkcji (i nie tylko tej niestety...). Chińczycy już parę razy pokazali, że potrafią robić świetne widowiskowe spektakle, pełne chińskiej kwintesencji i całkowicie "Made in China". Z artystycznego punktu widzenia ten romans z Hollywood, w tym przypadku, wypadł na niekorzyść - choć pewnie z biznesowego się opłacił.... Buźka Matta Damonda na plakatach zapewne swoje zrobiła. Ciekawe jaką gażę mu zaproponowano, że zgodził się w czymś takim wystąpić ?? :) Budżet spory 150 baniek (pamiętam jak lata temu chyba Wodny Świat miał 80mln i był to wtedy największy budżet ever, który nawet chyba, obejmował ponowne zrobienie całej scenografii bo im spłonęła ;))
Ten film mógłby być nawet niezły, niezły w swojej kategorii, gdyby go zrobili Chińczycy sami, po swojemu, swoimi małymi chińskimi łapkami, no i bez amerykańskich wojowników.