wg. Michaela Winnera, który książkowy czas i miejsce akcji przenosi na ulice Londynu lat 70-tych. Czerstwo toto wyszło twórcy kultowej serii Death Wish- Mitchum nie jest już tym zajebistym Marlowe'm z Farewell My Lovely (gra od niechcenia, tak jakby miał jaja związane) a i klimatu tutaj zupełnie brak!
Jeśli ktoś czytał książkę i/lub oglądał Big Sleep Howarda Hawksa ten z pewnością nazwie jedną wielką pomyłką i profanacją. Ja polecam jednak obejrzeć z czystej ciekawości... można, ale nie trzeba!