Wierząca

Hadewijch
2009
6,0 1,7 tys. ocen
6,0 10 1 1655
7,3 15 krytyków
Wierząca
powrót do forum filmu Wierząca

bo tylko asceta mógłby wytrzymać na nim do końca nie zasypiając.
Poszłam na "Wierzącą" po przeczytaniu bardzo dobrych recenzji Wyborczej. Te wszystkie zachwyty nad różnorodnością metafor, nad bielą skóry głównej bohaterki ach... jakie to miało być objawienie ENH...
Tymczasem mamy kolejny zmarnowany budżet, kompletną nudę i nieporozumienie. Ten obraz spłyną po mnie bez echa a przecież porusza tak ważny temat. Szkoda, szkoda...

jedzkredki

Jedz kredki.

użytkownik usunięty
jedzkredki

Zgadzam się, mega mega nuda. Nie polecam.

ocenił(a) film na 3

Film powinien być przede wszystkim ciekawy, NIE nudny, a dopiero jak spełnia ten warunek, można zwracać uwagę na pozostałe elementy: np. przesłanie (czym jest wiara, religia), grę aktorów (znakomita??? Julie Sokolowski), całą realizację, scenografię, muzykę itd. Ten film jest przede wszystkim NUDNY (też usnęłam).

ocenił(a) film na 3
potasznia

dobrze to ujęłaś, w sumie można było z niego zrobić jakiś 20 minutowy filmik ... ale tak to jest jak ktoś nie ma pomysłu na pełnometrażowy film to daje przez 5 minut grę jakiejś kapeli która tak zawodzi, że aż uszy bolą.....

ocenił(a) film na 7
jedzkredki

Obejrzałem ten film, bo zobaczyłem, że jest recenzja w wyborczej, na szczęście nie przeczytałem przed, więc miałem większą przyjemność w kinie. A film mnie zaintrygował. Jest w nim coś, co mnie poruszyło, choć muszę przyznać, że parę scen było zbyt długich, rozwlekłych. Ale jako całość oceniam film pozytywnie, zastanowił mnie. Myślę, że jeśli ktoś lubi nietypowe kino, w którym niewiele się dzieje, dialogi są ubogie, ale za to obraz bogaty, powinien zobaczyć.

revoltramp

NUDA TO POJĘCIE WZGLĘDNE.

Jesteście niesamowicie ograniczeni.

ocenił(a) film na 6
revoltramp

Też niewiele wiedziałem o filmie przed jego obejrzeniem, ale myślę, że to dobrze.
Ciężko się ogląda, przydługie sceny, naciągane zakończenie... Nie spodobało mi się scenariuszowe rozwinięcie ciekawego wątku i nie wszystko w realizacji scenariusza.
Ale trudno go zapomnieć i może to czyni go niezłym...

ocenił(a) film na 7
takisobienick

Najpierw do narzekających: człowiekbeznicku ma rację - nuda to pojęcie względne. Nie mogę się czasem oprzeć wrażeniu, że bywa używana jako wytrych przez tych, którym ciutek brak dobrej woli... No i jakoś nie trafiają do mnie tak kategoryczne sądy jak ten potaszni, że film ma być najpierw ciekawy, a dopiero później cała reszta. Nie za bardzo wiem, co by to miało znaczyć: są tacy (wcale liczni), którzy za kompletne flaki z olejem uważają na przykład "Andrieja Rublowa" Tarkowskiego, którego oglądałem kilkakroć - i zawsze nie mogłem odkleić oczu od ekranu. A "Sny" Kurosawy, "Nieustające wakacje" Jarmuscha, "Osiem i pół" Felliniego, "Fanny i Aleksander" Bergmana, "Rikszarz" Mehty? Nudy na pudy, nie?... Wiem, wiem: ze znudzeniem się nie dyskutuje, ale może jednak - że się powtórzę - nieco dobrej woli by się przydało?...

A teraz już o filmie: na początku chciałem bardzo dać osiem, ale jednak zlądował na siódemce - czyli, wedle mojej prywatnej filozofii (albo chociaż filozosi, jak powiedziałby Witkacy) oceniania, dość nisko.

Z dwóch powodów - po pierwsze: bo przedstawiona tam diagnoza kondycji duchowej współczesnego człowieka wydała mi się jednak dość banalna. Dopóki reżyser stara się analizować poszukiwanie religijne jako fenomen egzystencjalny, który w formie ostrej prowadzi do zaawansowanej nerwicy - jest w porządku, Sokolowski jest w tej roli naprawdę dobra. Niestety, później zaczyna się strasznie tandetne i bardzo politycznie poprawne moralizowanie - że człowiek szukający Boga musi wpaść w łapy fundamentalistów, a że w gruncie rzeczy Allah i Bóg mają ze sobą dość po drodze, to... i tak dalej, finał takiego rozegrania intrygi jest łatwy do przewidzenia.

Powód drugi: Dumont jest (podobno - w Polsce dotychczas nie był, zdaje się, dystrybuowany) jakimś wielkim odnowicielem współczesnej wyobraźni filmowej. Zgoda: nie da się nie zauważyć, że "Hadewijch" jest narracją, której w filmie jeszcze nie było, trudno podrabialną, miejscami irytującą, stawiającą na nieciągłość, fragmentaryczność, eseistycznie rozchwierutaną - ale na pewno przemyślaną, wyrazistą i sugestywną. Tyle tylko, że cała ta frapującą struktura nie jest moim zdaniem w stanie udźwignąć treści - o czym mówiłem powyżej - dość banalnej. Albo na odwrót: rozbuchanie i awangardowość języka filmowego zupełnie nie przystają do myśli wątlutkiej i nieprzewidywalnej. To trochę tak, jak gdyby chcieć "Avatara" sfilmować w manierze Greenawaya albo von Triera. Tak że pozostał mi z tego posmak niemal groteskowy - a że nie była to groteska zamierzona, więc nie kupuję tego. Zresztą strasznie podobne wrażenia miałem nie tak dawno przy oglądaniu - też bardzo okrzyczanego jako nowa filmowa jakość - "Października" braci Vidal: że formalne wyszukanie i oryginalność nijak się mają do treści bardziej niż oczywistej

Niemniej jednak nie mam wątpliwości, że ten film pozostanie mi dość długo w pamięci - moja wyobraźnia i filmowe nawyki doznały przy nim nielichego potrząśnięcia...

ocenił(a) film na 2
Ras_Democritus

moje nawyki również, zwłaszcza że zaraz po nim obejrzałem kolejną perełkę - Road Train. Obu arcydziełom przyznałem zawyżone 2/10 hehe

ocenił(a) film na 2
jedzkredki

Film wymęczyłam, dosłownie. Oglądanie tego „arcydzieła” to istne tortury. Chyba nic mi się nie podobało. Dałam 2 bo1 daje tylko produkcją tak beznadziejnym, że nie mogę o nich zapomnieć. Temat zapowiadał się fajnie a tu coś takiego ;/

ocenił(a) film na 6
jedzkredki

nie mogę przetrawić waszej kłótni więc ja szybko: temat filmu znakomity, natomiast wykonanie żałosne!