PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=487631}

Wierząca

Hadewijch
6,0 1 646
ocen
6,0 10 1 1646
7,3 9
ocen krytyków
Wierząca
powrót do forum filmu Wierząca

Totalna pomyłka

ocenił(a) film na 1

O gustach podobno się nie dyskutuje, ale może mi ktoś odpowiedzieć na jedno proste
pytanie:
O czym do jasnej cholery jest ten film i dlaczego jest tak beznadziejnie nudny?

Cooler1978

Sądze ze film nie jest w cale nudny. Na pewno można o nim powiedzieć, że nie jest dla wszystkich. Mi osobiście sie podobał, nie ma tam może przesadnej dzisiaj brawury i zaskakujących zwrotów akcji ale ja akurat nie oczekiwałem ze takowe sie pojawią. Jeśli ktoś spodziewa się Machete to na tym obrazie sie zawiedzie.
Film w moich oczach jest o wierze, jej gubieniu i odnajdywaniu. O braku zrozumienia i bliskości. Z drugiej strony może to być obraz fanatyczki religijnej w nieco innym wydaniu. Film porusza ważny dzisiaj temat i na pewno nie nazwałbym go nudnym. Z pewnością skłania do refleksji.

ocenił(a) film na 5
thorner

Czyn Hadewijch (tak to określam by uniknąć spojlerowania)dokonany w finale nazywać odnalezieniem wiary, hmm ... intrygujące!
Wybrałem się na film mając nadzieję na klimat ,, Lourdes" albo chociaż na intymną poufałość twórcy z widzem.Niestety nie doczekałem się. Wg. mnie film o egzaltacji nastolatki jest nudny jak droga do stodoły mojego teścia.
Good night and good luck, esforty.

3/10

ocenił(a) film na 8
esforty

A kto nazywa czyn Hadewijch dokonany w finale „odnalezieniem wiary”? I właściwie, który czyn masz na myśli - ten w metrze, czy ten późniejszy nad sadzawką? Obydwa w istocie dotyczą problemu dziewczyny z wiarą – zagubienia, rozpaczliwych prób odnalezienia, potem bolesnej rezygnacji i wreszcie szansy na uzdrowienie i ukojenie, dzięki zwyczajnej ludzkiej pomocy. Pierwsze zdarzenie pokazuje wiarę zaprowadzoną w „ślepą uliczkę”, ale drugie już absolutnie nie. Scena w metrze to wiara zatracona, scena nad sadzawką – wiara przywrócona, jednak pod nieodzownym warunkiem jej dalszego pielęgnowania i właściwego ukierunkowania. Film rzeczywiście o religijnej egzaltacji nastolatki, ale niesłusznie banalizujesz i wyśmiewasz kontekst. Zbyt on ciężki na tak lekkie potraktowanie. Choć przyznam, że porównanie "nudny jak droga do stodoły mojego teścia" mocno mnie zaintrygowało.

ocenił(a) film na 5
judge_holden

Myślałem o czynie nad sadzawką. Użytkownik THORNER z postu powyżej mojego, sugeruje, by ów czyn rozpatrywać w kategoriach odnalezienia wiary aja się żachnąłem.
Teraz z kolei sugestia by tę przywróconą wiarę, choć ja nadal nie rozpoznaję czynu jako odnalezienie/ przywrócenie, skanalizować.
Kto ma się tym zająć???
Sama Hadewijch, która zatraciła, a może nigdy nie miała, umiejętność rozróżniania dobra i zła na elementarnym poziomie?
A może ów ratownik, który i owszem mógłby być wysłannikiem Stwórcy wszechświata, ale wtedy działa przeciw swemu mocodawcy- jeśli czyn znad sadzawki traktować jak odnalezienie.
Wolę interpretację, wg. której ratownik jest bystrym obserwatorem i zwyczajnie po ludzku domyśla się reakcji Hadewijch i z tych samych ludzkich pobudek staje w poprzek zamierzeniom dziewczyny. I Ty szanowny Interlokutorze częściowo podobnie interpretujesz zdarzenia z filmu, później jednak nadając im wymiar boskiej interwencji.Może i tak, może to uprawniona interpretacja, a ja film obejrzałem nieuważnie.
Ale może też być tak, że reżyser objaśnia nam: Nie mieszajmy Boga do spraw, które zależą wyłącznie od nas!
Good night and good luck, esforty

ocenił(a) film na 8
esforty

Piszę o scenie nad sadzawką jako warunkowym jedynie przywróceniu wiary. „Odnalezienie wiary” to oczywiście pojęcie bardzo optymistyczne, radosne, triumfalistyczne, ale przy tym bardzo ogólne i łatwo poddające się uproszczeniom, banalizacji. Łatwo też przypisać mu pozorne sprzeczności - zauważ jednak, że sugerowane „odnalezienie wiary” przez Hadewijch dzięki ratownikowi nie oznaczałoby jeszcze jej „spotkania z Bogiem” albo „dotknięcia Boga”, ale mogłoby być traktowane co najwyżej jako jej wkroczenie na właściwą ścieżkę, prawdopodobnie długą i żmudną. Bóg, wysyłając ratownika nad sadzawkę, nie ujawnia się, nadal pozostaje nieodgadniony. W przypadku dziewczyny można jednak mówić tylko o jakimś zauważalnym, dobrym światełku we mgle. Hadewijch dostaje tutaj nową szansę – od Boga, Losu, Drugiego Człowieka (każdy wstawi sobie właściwe dla własnych przekonań i wyobrażeń określenie) - na nowe otwarcie, nowy początek. Jej zanurzenie się w wodzie, w celu wiadomym, to skutek ostatecznego zwątpienia w możliwość dotknięcia Boga takiego, jakiego sobie wcześniej w myślach wykreowała. Wynurza się jednak dzięki czyjejś pomocy . I tutaj właśnie otwiera się szerokie pole do interpretacji, bo można odczytywać to zdarzenie, jak słusznie zauważasz, zarówno jako przejaw boskiej interwencji, jak i akt zwyczajnej pomocy ze strony człowieka, uważnego obserwatora. Przy czym, zwróć też uwagę, że nie ma w tym żadnej sprzeczności, jedno nie wyklucza drugiego. To niekoniecznie są alternatywny, ale dwie strony tego samego działania, boskiego i ludzkiego. Reżyser umiejętnie pozbawia scenę nas sadzawką z wszelkiej religijnej symboliki. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie uciec od ewangelicznych kontekstów – obmycie się w wodzie to chrzest, czyli w religijnej wykładni ponowne narodziny człowieka do życia w Bogu. W tym sensie można scenę interpretować jako symboliczne odrodzenie się Hadewijch, wyjście z dusznego mroku, zaczerpnięcie ożywczego powietrza.

Kim jest w tej sytuacji chłopak? Być może tym zagubionym „Chrystusem”, w którego dopiero uwierzy dziewczyna. Być może tym, który wiele spraw w jej życiu uporządkuje, wielu rzeczom przywróci właściwą miarę, w wielu kwestiach otworzy jej oczy. A może wcale nie. Okaże się tym, który po raz kolejny zmarnuje swoją szansę na zwyczajne, normalne życie, zgodne z prawem żi obyczajami, i znowu wyląduje w więzieniu. Może tym, który zamieni życie dziewczyny w prawdziwe piekło, uświadomi jej, jak banalne i niewiele znaczące były jej niegdysiejsze rozterki; tym, który nauczy ją, jak wredne i brutalne potrafi być życie. Tego nie wiemy, bo to jest sprawą otwartą. Siłą skromnego filmu Dumonta jest to, że reżyser - wbrew temu, co sugerujesz – niczego widzom nie objaśnia, niczego nie narzuca, nie zamyka ideologicznie filmu w żadnej z wersji możliwych zdarzeń. W świetle bardzo oszczędnie pokazanej próby odejścia Hadewijch i jej powrotu dopuszczalna jest więc zarówno interpretacja, że wszystko to rozgrywa się na płaszczyźnie czysto ludzkiej, jak i przekonanie, że zadziałał Bóg.

ocenił(a) film na 5
judge_holden

UWAGA! MOGĄ BYĆ SPOJLERY!
Podsumujmy!
Moja interpretacja filmu jest uprawniona, pozostaje wszak jedną z kilku, czego sam nie kwestionowałem.Nasze rozważania dotyczą sfery filozoficznej a może i teologicznej a to zupełnie nie mój ,,teren" .
Wolałbym pozostać przy materii z jakiej film jest zrobiony.
Dumont wypełnił film obrazem młodej, krańcowej bigotki, której nic nie jest stanie wyrwać z tego ,,błogostanu".Hadewijch myli złudzenia z realiami. To zachowanie podyktowane wygodą jaką jest ucieczka od odpowiedzialności.Dla pomnożenia doznań wkracza do islamskiej grupy terrorystycznej, co nie jest żadną alternatywą a jedynie wariantem tego samego ,,błogostanu".Jest gotowa zabijać w imię miłości do Boga, jakiegokolwiek,byle się objawił.Może nawet popełnić samobójstwo, co w chrześcijańskiej , a pewnie nie tylko, religii jest grzechem ciężkim.
Nie pokazuje reżyser widzom źródeł tego szaleństwa, ów ,,martwy" dom rodzinny, pokazany przez chwilę, to nie objaśnienie.
Znużyła mnie, jako widza, ta jednotorowość myślenia twórcy i jego bohaterki.Stąd epitet, iż film jest nudny.Jednak w świetle tego co tutaj napisaliśmy,wycofuję pierwszą ocenę filmu, dodając mu dwie gwiazdki.
Z drugiej strony to kuriozalne, że wg. mnie,zaznaczam wg. mnie, małowartościowy film zyskuje w wyniku interpretacji widzów.Coś mi się kołacze o mnożeniu bytów bez potrzeby.Dzięki za kulturalną wymianę myśli.
Good night and good luck, esforty.
5/10

ocenił(a) film na 6
esforty

A co myślicie o zamachu w metrze. I ta wijąca się historia faceta o twarzy szczura, który raz to sprzątał, raz był ogrodnikiem, raz był w więzieniu, a w końcu uratowal życie Hadewijch? Dałem czwóreczkę(/10)...

ocenił(a) film na 7
Malinx

może tylko podłożyli bombę na tamtej stacji i odjechali, albo wysiedli wcześniej zostawiając bombę w wagonie
a ten facet to jak nic pedofil "pragnący odkupienia za swe winy"
matka go poklepała po ręku mówiąc, że "przecież nikogo nie zabiłeś"
a zakonnica nieco się przeraziła jak chował się przed deszczem pod jednym dachem z dwoma dziewczętami:)

ocenił(a) film na 6
esforty

esforty,zgoda podoba mi się takie podejście do filmu.Dla mnie nie był nudny,bo dłużyzny przewijałem,był intrygujący.Daję6/10

użytkownik usunięty
Cooler1978

Do Coolera: Mam dokładnie takie same odczucia- O czym jest ten film? Żadnego zawiązania akcji- po prostu przesuwają się kolejne obrazki, nijak posuwając fabułę do przodu... Jaką fabułę? Dawno nie byłam tak znudzona...

ocenił(a) film na 3
Cooler1978

Główna postać- niby to studentka teologii, a mentalnie i emocjonalnie na poziomie12-latki, bardzo egzaltowanej 12-latki. Jak dla mnie zabrakło tu jakiejś elementarnej spójności, co czyni ten film (w moich oczach!) nieautentycznym i naiwnym. I kto powiedział, że kino zaangażowane musi być śmiertelnie nudne? Nie mam zwyczaju wychodzenia w połowie filmu, szkoda że nie zrobiłam wyjątku. Dziękuję. Dobranoc:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones