Chory i dobry. "Basket" okazał się dość przerażający (pamiętam film z dzieciństwa, do teraz jego twarz przyprawia o dreszcze). Pomysł również niczego sobie. A i atmosfera filmu specyficzna (hotel Broslin to całkiem sympatyczne miejsce, które zasługuje na jakieś osobne uniwersum). Sen Duane'a o blondynce (i to, co dzieje się potem) może zrobić lekką krzywdę co wrażliwszym. Chętnie obejrzę resztę trylogii.
Resztę trylogii raczej sobie odpuść, bo nijak ma się do klimatu pierwszej części....
ps. hotel Broslin jako miejsce, które zasługuje na jakieś osobne uniwersum... ciekawy pomysł :)