6,1 7,4 tys. ocen
6,1 10 1 7352
6,7 49 krytyków
Wilkołak
powrót do forum filmu Wilkołak

Jestem na świeżo po seansie i w sumie pisząc cokolwiek o tym filmie tylko w kontekście horroru się nie da. „Wilkołak” bowiem nie jest typowym horrorem, tak jak większość polskich filmowych straszaków - nawet osławiony „Demon” z 2015 roku typowym kinem grozy nie był. Z kolei „W lesie dziś nie zaśnie nikt” i jego druga część czy też „Apokawixa” to raczej zabawy konwencją, i raczej pomimo bycia przedstawicielami gatunku, w którym króluje suspens, gdzieś tam utrzymanie właśnie tego im umyka. „Wilkołak” zaś celuje w dramat wojenny połączony z survival horrorem i wychodzi mu to całkiem dobrze. Końcówka II Wojny światowej. Oto grupa dzieciaków uwolniona z obozu Gross-Rosen przez armię sowiecką odnajduje schronienie w sierocińcu-prowizorce pod opieką Jadwigi (Danuta Stenka) oraz przybyłej wraz z grupą byłej więźniarki, Hanki (Sonia Mietielica) która przewodzi grupie. Pałac zostaje jednak osaczony przez zdziczałe, wygłodniałe psy wypuszczone z terenu obozu. Gdy zostaje zagryziona Jadwiga oraz dwóch sowietów, cała grupka jest zdana tylko i wyłącznie na siebie nawzajem wewnątrz zniszczonego pałacu…

Film konstruuje grozę na prostym schemacie – grupka osób broniąca się przed zagrożeniem na zewnątrz. Niektórym pewne sceny mogą wydawać się irracjonalne, no bo dlaczego na przykład te dzieciaki nie współpracują ze sobą? Należy pod uwagę wziąć kontekst sytuacji – ocalałe, nieznające innego niż obozowe życie dzieciaki nagle dowiadują się, że są wolne. W obozie oglądały śmierć na co dzień i nie jest ona im obca, co dobitnie pokazuje scena, w której Władek (Kamil Polnisiak) znajduje zwłoki esesmana, który „tresował” całą grupę w obozie. Była ona dla nich czymś naturalnym wręcz od samego początku, bo nie znały innego wzorca zachowania. Tak samo z jedzeniem, gdy niektóre z nich walczą ze sobą o lepszą porcję, albo zjadają obierki od ziemniaków.

Jeszcze co poniektórym może tu przeszkadzać fakt, że grupka dzieci nie byłaby w ogóle pomysłowa, by spróbować jakoś te psy pokonać. I tu także należy brać pod uwagę fakt, że te dzieciaki bały się tych psów a druga sprawa, wycieńczony człowiek po takiej gehennie nie ma siły, by walczyć z całą watahą psów, a obozowe reminiscencje powracają nawet gdy jedna dziewczynka z grupy rzuca tekstem, że „esesmani prawdopodobnie zamienili się w wilki”, co dobitnie ukazuje strach, jaki w nich został pomimo tego, że zostali uwolnieni.

Ogólnie ciekawe kino i jak na przedstawiciela kinowego survival horroru skrzyżowanego z dramatem radzi sobie bardzo dobrze. Przyzwoicie buduje klimat osaczenia i tak prawdę powiedziawszy – daje radę. Natomiast gdzieś tu na filmwebie wyskoczyły mi jakieś recki czy głosy, że to „baśń” albo „horror psychologiczny” – nic takiego nie ma tu miejsca. Baśnią, to mógł być „Labirynt Fauna”, a aspekt psychologiczny wymaga nakreślenia głębi postaci, która determinowałaby sposób ich postępowania, a tego tutaj nie ma bo zresztą nie jest to potrzebne. Sam film trwa też mniej niż półtorej godziny, stąd zajmowanie się jeszcze każdym z bohaterów z osobna wymagałoby wydłużenia czasu projekcji.

Ode mnie takie mocne 7/10, bo choć nie straszy, to potrafi budować klimat i suspens także. Wszystkich, którzy chcą go obejrzeć ostrzegam jednak, że nie dostaną typowego kina grozy do schrupania z popcornem.