Ten cały Don "The Dragon" Wilson jest cienki jak barszcz, i te jego filmy tak samo.Najbardziej beznadziejny film akcji jaki widziałem.Że też takie kaszańskie filmy kręcą,szkoda czasu na oglądanie.
zgadzam sie w stu procentach te film z nim to badziew,ostatnio kumpel porzyczyl mi trzy filmy z tym gosciem niedalo sie ogladac.
no dokładnie - nie dziwota że go do NIEZNISZCZALNYCH nie biorą - cienias i tyle :)
Matrixa po raz pierwszy oglądałem 20 czerwca 2013 roku na moim laptopie. Jest to mało wymagający film akcji i tyle. Film naprawdę na bardzo niskim poziomie intelektualnym. Najgorszy film poruszający tematykę cyberprzestrzeni, wirtualnej rzeczywistości i neurointeraktywnej symulacji. Film prosty jak cep, scenariusz splagiatowany wzbogacony o zapożyczenia z filmów animowanych o Batmanie "What is Reality" i Perchance to Dream", z licznymi zapożyczeniami z komiksów, literatury, gier komputerowych, filmów animowanych, filmów pełnometrażowych, mang i anime.
Matrixa po raz pierwszy oglądałem 20 czerwca 2013 roku na moim laptopie. Jest to mało wymagający film akcji i tyle. Film naprawdę na bardzo niskim poziomie intelektualnym. Najgorszy film poruszający tematykę cyberprzestrzeni, wirtualnej rzeczywistości i neurointeraktywnej symulacji. Film prosty jak cep, scenariusz splagiatowany wzbogacony o zapożyczenia z filmów animowanych o Batmanie "What is Reality" i Perchance to Dream", z licznymi zapożyczeniami z komiksów, literatury, gier komputerowych, filmów animowanych, filmów pełnometrażowych, mang i anime.
Matrixa po raz pierwszy oglądałem 20 czerwca 2013 roku na moim laptopie. Jest to mało wymagający film akcji i tyle. Film naprawdę na bardzo niskim poziomie intelektualnym. Najgorszy film poruszający tematykę cyberprzestrzeni, wirtualnej rzeczywistości i neurointeraktywnej symulacji. Film prosty jak cep, scenariusz splagiatowany wzbogacony o zapożyczenia z filmów animowanych o Batmanie "What is Reality" i Perchance to Dream", z licznymi zapożyczeniami z komiksów, literatury, gier komputerowych, filmów animowanych, filmów pełnometrażowych, mang i anime.
Nie ma co się oszukiwać, ale Dona Wilsona biorą do filmów nie za jego jakiś tam talent aktorski, tylko za swoje umiejętności karate. Fakt, niektóre wali biją po oczach amatorszczyzną, ale jak widać takie filmy też się kręci. Ja osobiście podchodzę z uśmiechem na twarzy do kolejnych filmów Dona i miło wspominam jego filmy z ery kaset VHS.