Jeśli ktoś mówi że jest to "komunistyczny" albo "lewacki" film to ewidentnie nie słyszał o koncepcji skrajnej nierówności społecznej. Film nie propaguje "ideały Marksa" a zwyczajnie odwraca role, kiedy to pierwsi obrywają najpotężniejsi, a nie na odwrót. Ale to nie oznacza, że nawet średniozamożni mogą spać spokojnie. Giną wszyscy kto choć coś posiada, po prostu w swoim czasie. Z reguły kataklizm nie dociera do najbogatszych, którzy zabrali się na arkę jak w "2012". W tym przypadku kataklizm najwidoczniej nie dociąga się do absolutnych nędzarzy. Nie ma w tym żadnej promocji komunizmu, jest to po prostu odwrócenie do góry nogami klasycznego scenariusza.
Niewątpliwie zabawnym jest, że gdyby pierwsi masowo umierali ubodzy, wszystko byłoby w porządku, ale ponieważ jako pierwsi wyginęli multimiliarderzy, adepci "slow market" robią kwik w komentarzach.
Co do samej fabuły, to zaczyna być bardzo głupia około połowy filmu, a z całkiem ciekawego filmu robi się niepotrzebne moralizatorstwo, choć film w sumie dobrze obrazuje jak wyglądałby los europejskich uchodźców w północnej Afryce i nie jest to raczej przesada. Tyle że żaden Europejczyk nie byłby na tyle naiwny żeby płynąć do Afryki... Gdyby było bez moralizatorstwa, i bez niemego filmu pod koniec, byłoby całkiem nieźle.
Gdybym miał wskazać nurt czy ustrój jakim kończą bohaterowie, to jest to prymitywizm, albo ściślej: anarchoprymitywizm, w którym żyjesz jedynie po to żeby przetrwać, co łatwiej zrobić w niewielkiej grupie. Nie ma nawet podstawowej wymiany barterowej, nie ma żadnych zdobyczy cywilizacyjnych. Żyjesz po prostu żeby przeżyć, nic poza tym. To nie jest w żadnym razie jakakolwiek lewicowa utopia, a już tym bardziej nie jest to cokolwiek, co można powiązać z ustrojem komunistycznym.