Każda przesada jest szkodliwa, w tym nadmierne bogactwo i wyzysk ludzi dla własnych korzyści ale to właśnie poprzez przedsiębiorczość i spełnianie potrzeb klientów ludzie się bogacą a świat idzie do przodu. Do czego niby ten film chce wrócić? Wymiana barterowa i lewicowe komuny, życie w kibucach i praca na roli za frajer?
Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy - Światowe Forum Ekonomiczne Klausa Schwaba już to wymyślił lata temu i jak widać dotarło do scenarzystów filmowych.
Totalny brak umiaru uśmiercił ten koncept już na starcie. Zamiast pójść w lżejsze tony, satyry na zepsucie "elyt", ich oderwania od rzeczywistości etc. zaaplikowano nam pseudo moralizatorskie guano. Twórcy dawkują nam swój światopogląd z gracją obrotowej koparki gąsienicowej, ewentualnie gatlinga z zapasem amunicji liczonej w wagonach. Strasznie jestem wyczulony na próby przedstawiania mi jedynie słusznej i prawej (chociaż tu bardziej pasuje LEWEJ) wizji świata. Dla takich produkcji jest dział "kino propagandowe". A szkoda, po jak wspomniałem na wstępie, zamysł był ciekawy i umiejętnie poprowadzony, dałby nam coś bardziej znośnego.
Sam bredzisz. Świat idzie do przodu dzięki nauce. Tzw. "przedsiębiorczość" to przede wszystkim wyciąganie kasy z pracy innych. Kapitalizm nie ogranicza się do spełniania potrzeb klientów - on je kreuje, a co więcej, jest z tego dumny. Tymczasem, z logicznego i moralnego punktu widzenia, jeśli słuszne jest płacić tym, którzy zaspokajają cudze potrzeby, to za kreowanie potrzeb powinno się karać zabieraniem pieniędzy tym, bo robią coś przeciwnego.
Całe to "kreowanie potrzeb" służy tylko temu, by utrzymywać system, w którym wszyscy pracują, i po to by oligarchowie mogli gromadzić swoje majątki. Tymczasem, gdyby nie kreować potrzeb, prawdopodobnie można byłoby ograniczyć ludzką pracę o 90% - wszyscy mielibyśmy więcej czasu dla siebie, dla swoich rodzin, na swój autentyczny samorozwój, a nie pseudo-samorozwój na ścieżce tzw. "kariery zawodowej". I to jest oligarchom nie na rękę, dlatego z jednej strony ciągle machają społeczeństwu przed nosem dyndającą marchewkę na patyku a z drugiej biją w tyłek kijem, by dalej zaiwaniało w kieracie.
Współcześni ekonomiści doszli do wniosku, że globalny dochód z kapitału przekracza dochód z pracy. To oznacza w zasadzie, że ten kto ma kapitał przeciętnie zarabia więcej nie robiąc nic niż ten co pracuje. A przecież pieniądze biorą się wyłącznie z pracy, bo to nic innego jak sposób podziału wypracowanych dóbr i usług. To pokazuje, że współczesny kapitalizm i tzw. "wolny rynek" (nie mający wiele wspólnego z wolnym rynkiem opisywanym przez Adama Smitha) jest jednym wielkim oszustwem.
Je**ć miliarderów!
Same ideologie czy filozofie a późniejsze praktyki, to dwie różne rzeczy. Można się zastanowić co dalej, bo raczej tak jak jest teraz zbyt długo nie będzie. Kapitalizm ma w sumie dość krótką historię. Wcześniej byli uprzywilejowani z urodzenia, ale dziś kapitał też się dziedziczy.
Jestem tu daleki od politykowania, ale zastanawiam się, jak to się może dalej potoczyć, w dobie cyfryzacji, robotyzacji, no i w erze takich rzeczy jak AI. Wprowadzono takie lewicowe wynalazki jak prawa pracownicze, 8-godzinny dzień pracy, praca pięć dni w tygodniu, prawo do urlopu etc. Nie wszędzie, ale jednak w krajach wysokorozwiniętych to niemal standard. A teraz mówi się o gwarantowanej pensji, gwarantowanej emeryturze, innych świadczeniach, zasiłkach dla osób, dla których rynek pracy się praktycznie zamknął albo zamyka. Na pewno są futuryści czy futurologowie, którzy snują różne wizje przyszłości społeczności i społeczeństw ludzkich. Obecne modele są nie do utrzymania, na dłuższą metę.
Niedawno futuryści, a aktualnie coraz szerzej zwykli ekonomiści mówią o tych sprawach. Bo skąd kasa na konsumpcję jeśli coraz większy zakres prac przejmują automaty oraz, raczkująca jeszcze ale jednak już w pewnym sensie istniejąca, AI. Jeśli w pewnym momencie nie zostanie to opodatkowane i okiełznane przez państwo to biznes sam upadnie z powodu braku popytu. A jeśli biznes wyczuje to sam i sam spróbuje to uregulować stanie się to co w niektórych powieściach scifi, gdzie koncerny mają swoich niewolników uwiązanych do nich przez kontrakty oraz samą niemożność ucieczki ze względu na brak możliwości oszczędzania i gromadzenia jakiegokolwiek majątku.
To nie jest już tylko przyszłość. Dochód podstawowy w pewnych momentach stanie się czym bezwzględnie potrzebnym. A do tego jako taki jest sporo tańszy od wszystkich socjali i systemów podatkowych które mamy teraz. W swoim końcowym najbardziej rozwiniętym stanie likwiduje potrzebę całego aparatu urzędniczego… generuje to Oczywscie ryzyko i to dość spore ale jeśli idziemy już tą drogą to im szybciej zaczniemy tym szybciej przejdziemy problemy wieku dziecięcego.
A czy ludzie są gotowi na takie coś to inna już para kaloszy. Ale ja zabranie pracy przez automatyzację i ai też nie jesteśmy
Nazistowski, prawacki bełkot. Miliarderzy to największy gnój tego świata, czego przykładem są degeneraci pokroju Muska i Trumpa, którzy bogacą się kosztem reszty społeczeństwa i żerują na biedniejszych od siebie.
Ten film nawet blisko nie stał obok "komunizmu" i "lewactwa". W tym filmie giną wszyscy kto miał jakąkolwiek wartość. Zaczynając od megabogatych, a kończąc na jakichś tam przemytnikach na pustyni. Giną również robotnicy, którzy zgodnie z Marksem na którego błędnie powołujesz się, "zajęli środki produkcji". Po prostu zginą trochę później. Wirus wybija wszystkich poza tymi, kto nie miał dosłownie nic. A takich ubogich acz samowystarczalnych jest wbrew pozorom garstka. Więc w kwestii postapo jest to prawdopodobnie bardziej totalny film niż większość z zombiakami i wirusami. Jest to totalne cofnięcie do prymitywizmu (który nie ma nic wspólnego z komunizmem), upewniając się, że jakikolwiek rozwój jest zablokowany przez wirus. Oznacza to, że ludzkość najprawdopodobniej wymrze w ciągu 2-3 pokoleń z powodu trywialnego braku medycyny i zabezpieczenia żywnością. Po raz kolejny - żadne to lewactwo czy kapitalizm, a skrajna, absurdalna wizja postapo.