warto obejrzeć dla samego tematu oraz oczywiście dla aktorów. Jared Leto wspaniały, Matthew bardzo dobry, choć moim zdaniem Leo di Caprio był lepszy ;) Jared wykreował postać transwestyty jak z filmów Almodovara- kolorowy, pozytywny, choć cierpiący ptak. Piękna, przejmująca rola, którą zrobił więcej dla akceptacji gejów niż niejeden zacietrzewiony aktywista.
To co ujmuje mnie w filmach amerykańskich to pochwała walki jednostki o swoje słuszne prawa i nadzieja, która daje mi osobiście dużego kopa.
Szkoda, że w polskim kinie tego nie ma. Zwykle po wartościowym niszowym filmie polskim mam ochotę skoczyć na sznur, więc w ramach profilaktyki albo unikam, albo wychodzę wkurzona przed końcem filmu.