Ten film to nie żadna metafora życia, nie próbujcie być jak babka od polaka i wiedzieć lepiej od samego autora.
Ten film opowiada o spotkaniu z kosmitami. Tak samo jak z kukułkami, kosmici porwali rodzinę, by wychowali ,,kosmiczne" potomstwo. Nawet sam tytuł ,,Wiwarium" to dosłownie ,,nazwa sztucznego pomieszczenia służącego do przetrzymywania drobnych zwierząt lub roślin w warunkach maksymalnie zbliżonych do naturalnych, w celu ich prezentacji, chowu, hodowli lub badań.", co idealnie pokazuje liminalność otoczenia: wszystko wygląda w porządku, domy, pudełka, drogi, jedzenie, ale tak naprawdę widać, że to wszystko jest zwyczajnie sztuczne, wykładane przez inny gatunek, który widzi jak żyją ludzie, ale nie do końca to rozumie. Dodając jeszcze książkę z dziwnymi literami (i program telewizyjny), w której pojawiają się obrazki o rodzinie (mężczyzna, kobieta, dziecko oraz dziwne oznaczenia), to widzimy wyłożony łopatologicznie motyw porwania przez obcych, ale nie w celu badań czy najazdu na Ziemię, tylko po to by przetrwać, by ludzcy rodzice wychowali ich potomstwo, dokładnie jak ptaki wychowują potomstwo kukułki.