Nowe i ciekawe, ale chyba do pewnego momentu? Po jakiś 20-30 minutach nie widzimy do samego końca (który nietrudno przewidzieć) niczego nowego. Jeszcze jakby autor dawkował nam efekty wizualne od najlżejszych, do najbardziej nizwykłych... Jednak wszystko co miał już wystrzelał na początku. Dalej walenie ciągle z tego samego kalibru nie robiło na mnie żadnego wrażenia.

Szczerze mówiąc, to mi się wydaje, że najważniejsze, i najlepsze fragmenty filmu są właśnie ciut dalej niże po 20-30 minutach filmu.

zależy od stanu świadomości ;)

Głupoty.
Filmy należy oceniać na trzeźwo.
Często spotykam się z opinią, że aby zrozumieć film o ćpaniu trzeba samemu ćpać. Gówno prawda! Równie dobrze można powiedzieć, że tylko doświadczając wojny mogę zrozumieć film o niej.

Niestety, ale w tym przypadku jest to racja.
Osoby, które miały jakikolwiek kontakt z psychodelikami, odbiorą ten film inaczej.
Ot, choćby fakt, że film trwa bardzo długo.
Osoba, która nie miała kontaktu z takimi substancjami, stwierdzi że film jest nudny i można by wszystkie wydarzenia upchnąć w godzinę.
Natomiast osoba, która ma doświadczenie z psychodelikami wie, jak podczas podróży można stracić poczucie czas i wszystko wydaje się trwać w nieskończoność, długość filmu oceni na plus.
Osoba taka potrafi po prostu powiązać wiele rzeczy z filmu, z tym co samemu przeżyła.

A więc tobie się podobają filmy, jeżeli jest w nich zawarte coś, z czym sam/sama miałeś/aś do czynienia? Bardzo niedojrzałe

Nie, jednak ten film jest na tyle specyficzny, że to jak go odbierzemy jest ściśle związane z naszymi doświadczeniami.
Wątpię, byś znalazł wiele filmów tego typu.

Ale czy przeżycie czego podobnego sprawia, że film się może podobać bardziej czy mniej? Ja nigdy nie byłem na haju i pokazywane wizje były ciekawym doswiadczenim (przez 30-40 minut). Tak samo jak dokument Herzoga - "Spotkania na krancu swiata"- przepiękny film, który nie sprawia, że chcę odbyć podróż na antarktydę, czy arktykę. Czy aby na pewno gdybym już doswiadczal temu podobne fazy film podobał mi się brardziej?
Pytanie - czy może trzeba byc na lekkim haju, żeby film się podobał jeszcze bardziej? (w to akurat uwierzę)

Być może zapomniałam (tak Adiq, jestem dziewczyną) o tym, że teraz jest moda na "psychodeliczność" i.t.p.
Ten film nie był związany z moimi doświadczeniami, chociaż miałam kiedyś tam do czynienia z substancjami halucynogennymi. Ale to nie miało zupełnie wpływu na moje podejście do tego filmu. Wygląda na to, że jestem fanką filmów, gdzie światełko nie miga po oczach.

Kwestia oceny zależy także od oczekiwań (czym w istocie jest film i jakie ma się wobec niego wymagania). Każda osoba oceniając czy to literaturę czy to obraz ma pewne założenia co do tego w jaki sposób dany środek przekazu ma ukazywać pewne treści. Chodzi o to czy film oceniasz jako krytyk filmowy czy jako osoba która ocenia doznania (w postaci przemyśleń, doznania zmysłowe itd.). Niektórzy malarze tworzyli obrazy które nie miały być piękne, miały wstrząsnąć odbiorcą to był cel, więc to osobista i subiektywna kwestia.

Zgadzam się. Dlatego również kwestia zażywania srodków psychodelicznych jest zbyt istotna.

Moim zdaniem, cały film to praktycznie jeden, wielki trip i naprawdę nie jestem pewien czy osoba, która sama nie przeżyła potężnej zmiany, tak w myśleniu jak i wizualnym odbiorze świata, jest w stanie w pełni poznać ten film.
To tak jak z mocnym tripem, może nam się wydawać, że wiemy jak to wygląda, bazując na samych opisach tekstowych, nigdy nie próbując żadnego z narkotyków, ale gdy przychodzi co do czego, to dostajemy coś czego same słowa zupełnie nie były w stanie przekazać.
Osobiście odradziłbym ten film komuś kto nie przeżył podobnego stanu, bo tak jak zauważyła sensual_psycho, ujrzy tylko migający film bez fabuły.

To nie jest kwestia "podkładu" (narkotyku pod film) film jest dla każdego każdy może go ocenić tylko że będzie właśnie zależała od tego za co uznamy ten film i naszego nastawienia (stanu) na który nie tylko narkotyk może mieć wpływ. To jest kwestia obiektywizmu w krytyce ale to osobny temat, jednakże ciekawy :)

Powiem Ci tyle, że sam do całkiem niedawna żarłem jak szalony wszystko co się dało, im większa wizualizacja, im mocniejsza psychodela tym lepiej. Co nie zmienia faktu, że ten film jest nużący. Reżyser chciał zastosować jakiś zabieg artystyczny, oddać to w jakiś realistyczny sposób, ale nie pomyślal o tym, że na trzeźwo dłużyzna nie jest taką samą dłużyzną co na ćpaniu. I powiem tyle, że z mnóstwem substancji jest różnie. Ostatnio miałęm tak, że 3 godziny minęły mi w 15 minut, a ludzie biegali jak opętani i zostawały za nimi tylko smugi,a często też tak mam, że wszystko to co robię jest wolne i słyszę swój oddech, na którym bardzo się skupiam. itd. Powiem tyle, że dla kogoś kto jara jedynie mj i mówi jaki to on nie jest psychodeliczny, to film może wydawać się sensowny w tym aspekcie, że jest długo bo jak się zbakam to mi się też wszystko dłuży, ale jak ktoś naprawdę w tym grubo siedzi to widać i jest również koneserem kina to wie, że od filmu o takiej tematyce powinno oczekiwać ukazania nam fazy, a nie ukazania nam jak to jest na fazie, gdy my na niej nie jesteśmy... Film sam w sobie powinien pobudzić nasz mózg do jakiegoś psychodelicznego działania, a nie wymagać od widzów, żebyśmy się jeszcze faszerowali.

Gdzie w Sieci można go obejrzeć z Napisami ?

Bardzo proszę o pomoc , już od długiego czasu szukam i niC !
Dzia z góry : )