Ja tam porno nie widziałem.

A ty Chyba nie kumasz jednej kwestii- w filmach porno całosć/ większość czasu akcji wypełniają niesymulowane sceny zbliżeń, fabuła to tylko pretekst, do ich nakręcenia. Tutaj te momenty podporządkowane są idei reżysera, znaczy ukazaniu pośmiertnej wędrówki oskara. Zatem np. pokazywanie stosunków seksualnych siostry bohatera, ma swoje uzasadnienie- cała relacja siostra-brat to chyba nawiązanie do Freuda etc. czego kulminacją jest to końcowa scena wejścia wewnątrz ciała kopulującej siostry i reinkarnacja; ponowne narodziny


Z tego samego powodu filmy takie jak ''Antychryst'' ''Intymność'' ''Brown Bunny'' ''Dziura w sercu'' czy co tam jeszcze, mimo kontrowersji wywoływanych pokazaniem ludzi naprawdę robiących seks, nie są pornografią bo owe sceny są uzasadnione fabularnie, a nie wrzucone ''od czapy'' a filmy te poza zgorszeniem u co bardziej konserwatywnych widzów, posiadają rozliczne inne walory

''Czy znaczy to że sztuka filmowa ostatnich lat dedykowana jest jedynie dla osób dorosłych?''

SZTUKA chyba z definicji jest dla odbiorców dojrzałych?

''Równie dobrze można nakręcić film o praniu z pralce w czasie prania..''

Andy'emu Warholowi spodobałby się ten pomysł!

***
Pozdrawiam!

No tak... ja wszystko rozumiem. Mógłbym nawet uznać ten film za super kino. Ale.. Nie w tym rzecz. Czy uznać mam że moja 13 letnia córka skazana jest na oglądanie klipów Justina Biebera i animowanych filmów (teraz już w 3D)? Bo jest niedojrzała? Coś mi tu nadal nie pasuje.. Oczywiście poleciłbym jej tylko niektóre filmy Kim Ki-duk`a, czy Lynch`a, ale nie oszukujmy się "pornografia" w wykonaniu Williama Burroughs`a, czy artystyczne wizje Salvadora Dali były troszeczkę inne niż Gaspar`a Noé, czy Matthew Barney`a... Ale to naprawdę szeroki temat do rozważań. Nie mam zamiaru obrzucać jajkami domów autorów takich `dzieł`, raczej chciałbym zwrócić uwagę na ich emocjonalno-społeczny kierunek (a artysta powinien być go świadom). Rozumiem także iż np: "Pink Flamingos" również ma swoje miejsce w rankingu `sztuki`, jednak czy dzisiejsi artyści naprawdę mają nam tak mało do zaoferowania?