Po prostu. Ktoś kto nigdy nie miał do czynienia z jakąkolwiek nielegalną używką nigdy nie zrozumie tego filmu i z miejsca uzna za nudny. Ci, którzy WIEDZĄ na pewno dostrzegą w nim prawdziwy majstersztyk. W życiu chyba nie widziałem tak genialnie zmontowanego filmu, obraz to prawdziwa oniryczna i psychodeliczna bajka. Fabuła owszem, prosta i przewidywalna ale ten film to po prostu ociekający emocjami i doznaniami trip. Animacje i efekty dźwiękowe to geniusz, konstrukcja całego dzieła jest WYBITNA. Oglądając go czułem się po prostu jakbym wziął jakiś mocny narkotyk, uwolnił swoją duszę i odpłynął razem z obrazem. NIESAMOWITY.
moim zdaniem osoba która komentuje film o ćpaniu w taki sposób "też miałem styczność z dragami więc rozumiem go lepiej" w ogóle filmu nie zrozumiała i tak samo jest w tym przypadku.
porównanie JAKICHŚ TAM narkotyków do DMT jest ogromnym żartem i świadczy o braku obeznania w temacie.
także NIE ZNASZ SIĘ, NIE WYPOWIADAJ SIĘ.
abstrahując już od tego filmu to nie chodzi o fakt że lepiej go zrozumie, ale po prostu znajdzie więcej "smaczków" w takim filmie. Pewne sceny nie będą wydawać się żenujące w swej nieudolności. To jest tak jak oglądanie przez Polaków filmów o baseballu, którego zasad większość nie zna. Spoko da się obejrzeć, wiadomo na końcu kto wygrał ale sama rozgrywka spłaszcza się do odbijania piłki kijem a chyba nikt nie jest takim ignorantem by powiedzieć że tylko to liczy się w tym sporcie... Takich przykładów jest masa i nie wiem czemu większość z was oburza się w przypadku dragów.
Dokładnie. lepiej ujac tego nie szlo massmess Jestem delikatnym zwolennikiem palenia. I Opowiem jak bylo to ze mna gdy ogladalem ten oto film. Obejrzalem go 3x. Najpierw zupełnie na trzeźwo. Film conajmniej dziwny, wizje świata pod wpływem wyjątkowo dziwne. I dokładnie w ten sposob odebrany jest przez trzezwego człowieka. Ba przez człowieka, który nigdy nie miał styczności z twardymi narkotykami. 2x raz ogladalem bedac w stanie glebokiego upalenia i szczerze... bez rewelacji. Wrocilem niedawno. Życie sprawilo, ze zdarzyło mi sie pojedynczymi razy sprobowac twardych. Przytocze ze nie wracalem do ani jednego. I robic tego nie bede. Aczkolwiek zdarzylo mi sie drapnac dmt, metke. W tym momencie gdy film ogladalo sie nie w stanie, ale po doswiadczeniach z takimi bajerami. Odbieranie go jest na zupelnie innym poziomie. Okazuje sie, ze halucynacje pokazane w tym filmie, tak naprawde sa identyczne, tak jak przy kecie leci out of body emotions. Tak tu brak swiadomosci czy oczy otwarte, obraz rozmyty, fractale, obcosc swojego ciala, wrazenie bycia gdzie indziej, ignorancja otoczenia, i zaleznie od specyfiki, nagly ogar, jestes spowrotem, swiat sie dalej toczy, istniejesz. Ten film to podroz po tripach na roznego rodzaju specyfikach. Dlatego czlowiek gdy nigdy wczesniej nie probowal, nie jest w stanie zrozumiec tej fiksacji w pelni. Aczkolwiek nigdy, nie bierzcie 2 raz tego samego specyfiku, wrazenia sa tak niesamowite, ze prawdopodobienstwo siegniecia ponownego jest zabojcze. Prawda jest ze ludzie po krysztalach, kecie, mefedronie, eterze i innych ekstremach chemicznych staczaja sie. Ba umieraja po pierwszych sciezkach na zawal, wylew, serce nie daje rady. A ludzie wokol moga myslec ze poprostu takiego masz tripa;] Pozdro dla tych co rozumieja, a nie kontynuuja wycieczki w wszechswiat. Nie wiem, czemu ludzie sie burza, ze ktos sobie bierze, wasza to sprawa?
Takie już mamy czasy :D Tyle dobrego, że jeszcze nie chwalą się odnośnie utraty dziewictwa - kto, gdzie, kiedy i jak...or are they?
W sumie nie ma się czym chwalić. Ten film na pewno zaspokaja ciekawość i jest masochistycznie przyjemny.
Słowa "polaczki" używają inne nacje by obrazić naszą. Polak, który innego określa tym terminem jest zwykłą szmatą i zerem - dumna jesteś ze swojej durnoty ?
czy ja wiem ,czy trzeba być z innej nacji by nazwać kogoś polaczkiem??? hm wątpię ... to tylko twoje zdanie, niektórzy być moze na to zasługują , nawet z ust rodaka
W tym filmie pokazane realia, to nie jest kazdy twardy narkotyk jednak i tu jest pomylka. Ukazane sa dane specyfiki.
"oniryczna i psychodeliczna bajka"
czy to nie dziwne, że słyszę to od każdego amatora używek w internecie?
Poza tym jesteś bardzo śmieszny jeżeli uważasz, że ktoś kto "nie używa" uzna z miejsca ten film za nudny. Ja tego nie robię i sprawdź moją ocenę, ba, mam go nawet w ulubionych. Wyzwala wiele pozytywnych i negatywnych emocji - to mi wystarcza. Zresztą jestem fanem filmów Gaspara. Życzę otwartości umysłu!
głownie dlatego, ze doswiadczenia psychodelicznego nie da sie opisac. Znasz smak, zapach wiesz jak wyglada, ale ubranie w slowa to jakbys probowal opisac 'panorame raclawicka'- nie oddasz slwami ogromu rzeczy.
Myślę że nie trzeba brać żeby film mógł się podobać, ale ktoś kto brał ma jakby "lepsze kodeki" :P i z większym dystansem do filmu podejdzie :) Jak dla mnie film był super, efekty akurat w sam raz, lepsze by chyba nie pasowały do rozmazanych tripowych wizji :)
Nie jakichkolwiek używek tylko chyba już tylko tych z najmocniejszej półki. Nie powiesz mi chyba, że po zielsku są takie jazdy.
a zrozumiałeś Nieodwracalnie? jeśli tak to pewnie byłeś gwałcony :P Sorry, poza trawą nie miałem okazji nic więcej brać, nigdy nic nie wstrzykiwałem i nie wciągałem a film jakoś zrozumiałem, tak jak wiele innych osób. Prawdziwy kinoman powinien mieć otwarty umysł i tak film nie powinien być jakimś problemem. Aczkolwiek muszę przyznać że wiele scen sie dłużyło i lepiej by to wypadło gdyby był z 20 minut krótszy.
Może warto rozgraniczyć: 'rozumieć film' od 'poczuć go'? Są filmy, które z różnych powodów dosłownie miażdżą. I to niekoniecznie te najlepsze, ale odnoszące się do naszych przeżyć, lęków, czy czegokolwiek, co budzi w nas najsilniejsze emocje. Intensywność odbioru jakiegokolwiek dzieła jest uzależniona od tego, przez jaki pryzmat na nie patrzymy.
no to ktoś kto ma problem z narkotykami odczuje ten film bardziej osobiście... to chyba normalne i jest tak zawsze, że filmy które odczuwamy bardziej osobiście podobają nam się bardziej, ale nie muszę być gwałcony żeby rozumieć film o gwałcie, ani nie muszę być narkomanem żeby rozumieć film o narkomanii.
Jasne, że tak, I też nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie da się zrozumieć i docenić tego filmu nie mając doświadczeń, czy jak wolisz, problemów z narkotykami. Tylko, że nie jestem w stanie uwierzyć, że mając nie wiem jak otwarty umysł, można go odebrać na takim samym poziomie. Nie chodzi mi o dosłownie te same halucynacje, ale specyficzny, wbrew pozorom chwilami bardzo autentyczny klimat. Miałam podać przykład odnoszący się do gwałtu z 'Nieodwracalnie', ale może mniej ekstremalnie i bliżej przeciętnych doświadczeń. Pracowałeś w Londynie, oglądasz film o Polakach, którzy żyją tam w podobnych warunkach. Co chwilę dostrzegasz jakieś drobne, ale podkręcające autentyczność szczególiki. I co, Twoi znajomi, którzy tam nigdy nie byli, bez problemów wszystko zrozumieją, może im się nawet bardziej spodobać, ale czy naprawdę będziesz przekonany, że odbierają go na takim samym poziomie? Nie jest to chwalenie się ćpaniem, czy chwalenie go ogólnie, ale stwierdzenie faktu.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, ale nie zgadzam się z autorem tematu który napisał na wstępie że kto nie palił niech filmu nie ogląda bo go nie zrozumie.
Jest drobna różnica. Seksualność jest naturalna, jesteśmy od niej uzależnieni z natury, toteż czucia związane z gwałtem można sobie wyobrazić, lub zrozumieć taką osobę.
Z psychodelikami jest troszke inaczej, wiele ludzi w ogóle nie ma z tym realnej styczności, niektóre z nich zupełnie zmieniają postrzeganie świata a nawet własnej osoby, próbować wytłumaczyć to uczucie to jak próbować opisać kolory ślepemu od urodzenia.
http://talk.hyperreal.info/antydepresanty-tek-ogolny-t12789.html
W sumie niby nie, ale hamują zwrotny wychwyt serotoniny (neuroprzekaźnik w mózgu), co zwiększa jej produkcję :), tak jak wiele narkotyków, stąd pacjenci często mówią o "Fazie", choć bez halucynacji :]
Teraz mylisz antydepresantami z benzodiazepinami (to też nie są psychodeliki). To po tych drugich ma się wszystko w dupie i można mówić o czymś w stylu "fazy". To dość ważna różnica, bo antydepresanty nie działają natychmiast (jakiekolwiek efekty czuje się np. dopiero po paru dniach), a branie ich w większej ilości jest chyba po prostu bez sensu i to może być bardzo zła rada. No i warto dodać, że dużo psychiatrów ostatnio kwestionuje związek braków serotoniny z depresją (chyba w ogóle kwestionuje się związek chemicznego imbalansu mózgu z depresją). Ostatnio mówi się, że jakakolwiek skuteczność tych leków wynikała tylko z efektu placebo, a same leki wręcz szkodziły i interes firm farmaceutycznych miał z ich popularnością duży związek. No i serotonina to neuroprzekaźnik w układzie nerwowym, a nie mózgu. Warto dodać, że z benzodiazepinami trzeba uważać, bo uzależniają.
Racja, że seksualność od "małego" nie jest nam obca. Ale przyznasz chyba, że ofiara gwałtu odbierze film pokazujący ten czyn zupełnie inaczej niż przeciętny widz, napewno bardziej dramatycznie, osobiście. Co do narkotyków - czytając komentarze rażące niewiedzą, stereotypami czy uprzedzeniami k..wa przestaję się dziwić dlaczego żyję w kraju w którym nie mogę bez strachu o wolność próbować (na sobie!) tego co mi się żywnie podoba.
Zgadzam się. I ja próbowałem różnych rzeczy w życiu, ale nigdy nie powiem, że bez tego nie zrozumiałbym Enter the Void. A na pewno nie ma się czym chwalić. Każde medium odczuwa się inaczej, jeżeli możemy się z nim utożsamić. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
zgadza się....bez doświadczeń "jedzeniowych", ten film będzie niezrozumiały. Kto doświadczył tego iowego i wyruszył umysłem w niesamowitą podróż....ze zrozumieniem doświadczy tego filmu....ten film nie jest do "oglądania", jest doświadczaniem
Nie mówię, że jestem święta, różnie bywało za młodu, ale absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Co do początku filmu owszem, inaczej się go ogląda, kiedy się miało do czynienia z minf**king-iem. Co do dalszej części, bzdury opowiadasz. Nie trzeba ćpać, żeby mieć wyobraźnie, żeby móc oglądać buddyjską wizję śmierci. Chrześcijanie niby narkotyków nie biorą, a wierzą w smażenie się w piekle, czy w siedzenie na chmurce, jak byłeś za życia dobry. :)
Wierzą, ale ten co to wymyślił zapewne grzybki sobie podjadał :)
Tu nie jest kwestia wyobraźni, bo można mieć ultra wyobraźnie, ale jeżeli się osiąga zjawisko depersonalizacji, które jest bardzo dobrze ukazane w tym filmie, albo gdy twój mózg staje się jednocześnie mózgiem całego świata i myślisz jednocześnie o wszystkim i o niczym, odnajdujesz początek i koniec wszystkiego, dostrzegasz niedostrzegalne, to nie jest to tylko kwestia wyobraźni. Bo psychodeliki to nie tylko śmieszne obrazki przed oczami. Psychodeliki to w większości wzmożona percepcja. Dzięki wzmożonej percepcji myśli szukają ujścia dlatego człowiek zaczyna odbierać wizualizacje, które nie są bezmyślne, a są barzo symboliczne i gdy zobaczy się na trzeźwo taką wizualizacje np. w filmie, wtedy człowiek będzie doskonale mógł sobie przypomnieć jak się czuł, gdy ten obraz generował jego umysł.
gimnazjum?
„Wkraczając w pustkę / Enter the Void” (2009) - młodzi cudzoziemcy w Tokio. Braciszek ćpa i zginie przez własną głupotę. Siostra tańczy w nocnym klubie i będzie rozpaczać po śmierci brata, który jako duch będzie krążył wokół niej.
Narkotykowe halucynacje czy mistyczna wędrówka? Chwile pełne szczęścia i chwile pełne cierpienia. Seks i samotność. Konsekwencje błędów i słabości.
Nijaka i leniwa historia opowiedziana równie nijako i leniwie. Smutny, nudny gulasz, którego oglądanie zasmuca i nudzi.
A mnie się wydaje, że spaliłeś w życiu jedną fifkę i uważasz się za znawcę tematu.
Z resztą się zgadzam, film zajebisty i genialne zmontowany aczkolwiek o 40 minut co najmniej za długi. Retrospekcje z życia Oskara i Lindy najlepsze.
Z nazwą tematu się nie zgodzę, jest mocno przesadzona. Bo o czym jest ten film? No na pewno nie o ćpaniu, mała gadka o DMT na początku, trochę słabych wizuali i na tym się kończy. Mogę zrozumieć, że autor chciał jakoś to wszystko połączyć, czyli własne przeżycia psychodeliczne z życiem i śmiercią i buddyzmem. Nie mniej słabo mu to wyszło.
Zgodzę się ze stwierdzeniem, że więcej się z tego filmu wyłapie smaczków po doświadczeniu tripa niż bez, przecież to logiczne.
Tak jak głuchy nigdy do końca nie wyłapie wszystkiego z musicali tak i wy którzy nigdy nie przeżyliście tripa nie wyłapiecie wszystkich ciekawostek z tego filmu.
A tak poza tym to film nudny jak flaki z olejem.
podzielam odczucia twórcy wątku. Najbardziej pomysłowo zmontowany i odjechany w konstrukcji film jaki widziałem. Nie mam pojęcia jakiej ekwilibrystyki wymagała reazliazacja (ilość ujęć z "loty ptaka")
Twierdzenie, że jest się lepszym i bardziej rozumiejącym film jak się ma doświadczenie z psychodelikami jest jeszcze jednym z przejawów pychy, i sztuczką ego. To tak na marginesie jak ktoś się jara buddyzmem to powinien to wziąć pod uwagę. Film się dłuży mimo wszystko, bo to doświadczenie nie jest przekładalne na język kina. Więcej żem tu napisał. http://www.filmweb.pl/film/Wkraczaj%C4%85c+w+pustk%C4%99-2009-349764/discussion/ Ten+film+nie+jest+mniej+nudny+jak+si%C4%99+ma+%22do%C5%9Bwiadczenie%22,2074839