Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widział taki wizualny eksperyment, który nazwano filmem. Otóż dla mnie to coś więcej niż film, to surrealistyczna wizja. Psychodeliczny, narkotyczny trip wokół tragicznego wydarzenia. Neonowe Tokio, migoczące sceny, wibrujące przejścia, zagubione istoty, jawa konsumuje sen i na odwrót. Niezwykła muzyka Thomasa Bangaltera [Daft Punk!]. Film wymyka się prostej ocenie. Trzeba to skonsumować, konsekwencje mogą być różne...