wiele zdań padło już na tym forum, ale dodam jeszcze swoje przemyślenia na temat tego filmu. a co mi tam!
oglądając Wojnę nieraz łapałem się za głowę, ładowałem facepalmy i takie tam, jak chociażby przy "klinice prącia". przyznam, że przez większą część czasu film mnie denerwował swoją głupotą. ale takie są niestety prawa satyry, bo chyba satyrą właśnie film ten trzeba nazwać. satyrą na dzisiejsze społeczeństwo, na wartości którym się hołduje, na programy, którymi karmi nas telewizja (swoją drogą zabawne przedstawienie siedziby telewizji publicznej). Już same nazwy czasopism dają dużo do myślenia. podobna zasada dotyczy takich filmów, jak np. "Marsjanie atakują". Tamten film jest dla mnie żenujący, beznadziejnie zrealizowany, z fabułą wyrzyganą chyba przez psa. Ale jest to parodia i ma do przekazania całkiem co innego, niż przekazuje na pierwszy rzut oka.
Dla mnie Wojna to nie tyle komedia, co dramat, komediodramat. Ciekawy pomysł, średnio zrealizowany i raczej straszny - bo przedstawia ogół społeczeństwa. Kto wie, czy za dwadzieścia lat podobne filmy nie będą parodiami, a na przykład dokumentami?