Jeśli w takiej sytuacji stawia się żołnierzowi zarzuty to my kochani odłóżmy na bok karabiny i weźmy do rąk pachnące kwiatuszki. Jeśli żołnierz jest pod bezpośrednim ostrzałem to ma prawo napierdalać czymkolwiek w cokolwiek co mu potencjalnie zagraża żeby po prostu przeżyć. Z całą surowością ścigane i karane jako zbrodnie wojenne powinny być natomiast sytuacje, w których żołnierz-psychopata podejmując decyzję o otwarciu ognia na cywilny obiekt wie, że na pewno tam nie ma wroga a są cywile.
Jeśli żołnierz bierze udział w wojnie "symetrycznej", gdzie walczą 2 regularne armie - np. wojna w zatoce perskiej - to tak, masz rację.
Afganistan to trochę inna bajka. Żołnierze, którzy jadą w rejony podobnych konfliktów są w pełni świadomi tego, że w niektórych sytuacjach, musza się liczyć z konsekwencjami.
Tym się różnią od talibów, których prawo wojenne składa się z kilku paragrafów.
Czy to działa? Chyba tak... ISIS powoli traci większość terytoriów i ostatnich sojuszników. A każdy taki błędny atak generuje sojuszników dla ISIS. Więc tak.... zdecydowanie dobrze, że jest nad tym wszystkim jakaś kontrola.
Gdyby żołnierze na**** niczym w kapitanie bombie, to byłaby to tylko woda na młyn ISIS.
Z jednej strony masz rację. Z drugiej jednak nie wiem czy wiesz do jakich patologii dochodziło i dochodzi w Afganistanie. Mam na myśli sytuacje, w których wojska sojusznicze są ostrzeliwane, ale mają kompletny zakaz odpowiadania ogniem bo np wróg znajduje się już po stronie Iranu.
Niestety, żołnierze to nie prawnicy i konieczność rozbierania każdej sytuacji (w której się znajdują) na czynniki pierwsze i zastanawianie się 'czy wolno mi już strzelać troszkę mija się z celem.
Właśnie dlatego jest potrzebna kontrola, tam zginęła masa cywilów i bardzo dobrze, że ktoś tą sytuację rozebrał na czynniki pierwsze.
W armiach NATO czy innych też znajdują się zwyrodnialcy, którzy po prostu lubią sobie postrzelać. Nie ważne w co. I do takich patologii też dochodzi (w drugą stronę).
I tak jak napisałem - można walczyć jak ISIS ( napierdalać w co się da), bez zasad i przegrać.
Można prowadzić wojnę w sposób bardziej cywilizowany, kilka razy nie odpowiedzieć ogniem i wygrać.
Ja wolę wygrać ;-)
I tak i nie. Rzeczą ludzką jest popełniać błędy - tym bardziej w warunkach wysokiego stresu jakim jest ostrzał wroga i umierający przyjaciel. Dowódcy popełniają wiele błędów w różnych walkach. Czy nie uważasz, że sytuacja, w której musisz podejmować trudne decyzje,a jednocześnie kalkulować czy pójdziesz siedzieć czy nie, jest chora - niestety.
To jest wojna, na wojnie giną niewinni ludzie.
Talibowie często biorą sobie za zakładników kobiety i dzieci, i używają ich jako żywych tarcz. Wtedy, rozumiem, też nie odpowiadamy ogniem, tylko dajemy się wyrżnąć w pień?
Tak naprawdę ani Ty, ani ja na wojnie nie byliśmy. Możemy tylko sobie wyobrażać jak to jest, kiedy ktoś do nas strzela, wszystko wkoło wybucha, a nasz najlepszy kumpel wykrwawia nam się na rękach.