can i kick it? yes, you can!
(wprost genialnie wycięty sampel tak by the way)
moje ólóbione duo realizatorskie - rogen und goldberg - jak zwykle niezawodne, aczkolwiek z jednym moim ale małym ale.
na plus, że ta prima sort piguła kałabałanganiarskiej przewalanki dosyć prędko a wyraźnie kreśli opozycję pomiędzy zaskorupiałymi a ludźmi - jako iż ludzie to istna zaraza tej ziemi, unikajcie ich, nie bratajcie się, pałają żądzą zniszczenia wszystkiego co inne, a spotkanie z nimi to pewna śmierć - którą dość chętnie kupuję.
im mniejsza identyfikacja z podłym gatunkiem dwunożnego pełzaka tym lepiej dla ciebie i dla mnie ogólnie.
a teraz moje małe ale jednak ale.
bowiem z punktu widzenia religii zdrowego rozsądku ten pomyślany jako rewerencja dla inności film jest w gruncie rzeczy obrazą dla inności. okazuje się bowiem, iż na wspaniałomyślną akceptację ludzi tak zwana inność dopiero musi sobie zasłużyć. a jak? oczywiście poprzez służbę człowiekowi!
oto żółwie, służąc ludziom, stawając w ich obronie, łaskawie a stopniowo zaskarbiają sobie społeczną sympatię.
nieładnie, niefajnie, nieprzyzwoicie.
ale żółwie na to chętnie przystają, ba! szczytem marzeń żółwia jest maksymalnie upodobnić się do człowieka, co w praktyce oznacza: wyrzucić kolorowe opaski, ponakrywać bluzami skorupy i powędrować do szkoły..
co też i następuje wreszcie a hucznie oraz szumnie, ku uciesze żółwi!
otóż nie bardzo rozumiem ten zamysł - tak jakby akceptacja inności polegała w tym wypadku na maksymalnym upodobnieniu tej inności do reszty..
oto my, miłosierni, pozwolimy ci wyjść z podziemi, byś mógł oddychać tym samym powietrzem, którym i my oddychamy - po czym wtłoczymy cię w ramy schematu i zapędzimy do szeregu, a ty będziesz nam za to wdzięczny, będziesz się z tego cieszył..
i ja mam to wszystko kupić, tak?
konformistyczne żółwie ninja, demutantyzacja komplexowa.