Film sam w sobie jest dobry, bardzo intuicyjny, gra na płytkiej wrażliwości (kilka scen-wyciskaczy łez), ale jest jedna rzecz, która wyjątkowo mnie poruszyła. Główna bohaterka podchodziła do uczniów indywidualnie, każdemu z osobna poświęciła cząstkę siebie, nawet kosztem życia prywatnego (bo przecież rozpadło się jej małżeństwo). Natomiast opozycjonistka cały czas z nią walcząca była idealnym przedstawieniem rzeczywistości. Coraz częściej my, uczniowie, jesteśmy traktowani jak więźniowie w obozie - jesteśmy tylko numerami, w które trzeba wpoić wiedzę wg punktów programu nauczania. Na całym świecie, nawet teraz, trwa wielka wojna gangów i pościg za "wolnością", ale nie ma nigdzie miejsca dla Wolności i Człowieka.