co ważne, łączy się zgrabnie z pozostałymi częściami. Nawet z Genezą, od której podobno się
odcięli. (Mały szczegół świadczy o nawiązaniu do Genezy, kto uważny, ten... usłyszał. )
Bardzo mi się podobał, wszystkiego było po trochu i nie było przesady.
Logan nieźle się wycierpiał w tej części a najbardziej szkoda mi jego pazurów z adamantium. Kto
wie, może Magneto w "Days of the future past" zrobi mu jakiś manicure.
Pozdrawiam :)