Bardzo słaby film. Gniot. Porażająca porażka. Zielona latarnia to przy tym to kunsztowne arcydzieło filmowe. Film jest głupi, nudny, irytująco infantylny, zrobiony bez polotu… można tak długo wyliczać. Ja rozumiem, że nie wymaga się od libretta by było wybitnym dziełem literackim, liczy się scenografia i muzyka, liczy się talent kompozytora i kunszt wykonawców. Takie też są oczekiwania od filmów o super bohaterach. To jak opera! No ale są pewne granice. Siedzi laska w jakimś dwumiejscowym wojskowym odrzutowcu który wziął sobie z lotniska ot tak, a potem odpalił i pilotuje, koleś co się "odmroził" po 40 latach i zna tylko stare tłokowe samoloty, no ok., boli ale dałem radę przełknąć. Ale laska po chwili mówi, że kiedyś taką sztuczkę widziała, że filiżanka znika i ona tak też spróbuje… no i po chwili znikają z radarów i szczęśliwie mogą sobie latać po planecie. A potem to już tylko gorzej. Miałem wrażenie, że aktorzy mają w wyrazie twarzy coś w rodzaju "niech się już ta farsa skończy, chcę do domu". Oprócz Kristen Wiig u której w oczach widziałem do końca nadzieję, może nie będzie tak źle? Może się nadaję? Może się sprawdzę w filmach o super bohaterach? Nie Kristen, nie sprawdziłaś się, siadaj, dwója.