Wszędzie w Internecie przeważają negatywne komentarze na temat tego filmu. Jedni mówią, że jest on pełen patosu, drudzy krzyczą, że gorzej się go nie dało zrobić. Ja powiem tak: ??World Trade Center? to najlepiej zrobiony kicz w historii?. Podobnych produkcji, których fabuła równa jest co najwyżej ocenie 2 było kilka. Przypomnijmy sobie ?Gniew Oceanu?, czy ?Armageddon?. Ludzie płakali na tych filmach, sam powiem szczerze, że mi także się niekiedy chciało wyciągnąć chusteczkę. Podobnie ma się sprawa z najnowszym obrazem pana Stone?a. ?W.T.C? potrafi wzruszyć, przede wszystkim dzięki lekkiej muzyce Craiga Armstronga. Mogło by się wydawać, że to wszystko co oferuje nam amerykański reżyser, ale w całej tej papce może jeszcze odnaleźć kilka innych pozytywnych elementów. Zdjęcia, choć nie rewelacyjne to mogą się podobać. Jeżeli chodzi o aktorstwo to nie możemy za wiele tutaj powiedzieć, ponieważ odtwórcy głównych ról, przez większość filmu leżą pod gruzami, a ich rodzinny są tak sztuczne, że szkoda gadać. Zakończenie bardzo naciągane i banalne. Nie wiem jak, ale reżyser stworzył film, który ogląda się lekko i przyjemnie. Wydarzenia z 11 września 2001 roku schodzą tutaj na drugi plan. Twórcy stawiają na pierwszym miejscu ukazanie uczuć, które mimo wielu przeszkód nigdy nie wygasnął ...a więc jaki to film? Kiczowaty do bólu, typowa amerykańska papka, ale przedstawiona w taki sposób, że mi się to bardzo podobało. Oliver Stone pokazał, że w życiu wszystko jest możliwe i że nawet wyjście obroną ręką z takiego bagna jest możliwe...7/10