ze nie mam sily ich tu wszystkich wywlekac, jednak najbardziej podobalo mi sie, ze Gerry wyslany ze sztabu kryzysowego z misja w swiat, jedyny kontakt ma z... zona... Co tam Sekretarz ONZ, co tam dowodca Marines, w dupie tam jak misja przebiega i czego dowiedzial sie na temat mozliwosci ratowania ludzkosci- jakby co, zona poprosi do telefonu kogos waznego ;-) Poza tym, no da sie obejrzec, o tak jak juz naprawde nic lepszego nie ma do roboty. "Jestem legenda" moim zdaniem bardziej klimatyczny.
I tak najzabawniejsza była scena jak ten doktorek w samolocie się poślizgnął i.... no cóż, czegoś tak durnego dawno nie widziałem.
Mnie najbardziej rozbawił fakt, że samolot rozbija się akurat tam, gdzie trzeba, żeby Brad mógł spokojnie dokuśtykać na miejsce, razem z lalunią, która nieźle bryka w tym kocyku jak na kogoś świeżo po amputacji dłoni w warunkach polowych :D
Idealne komentarze haha :D Co do samolotu, to nawet nie stanął w ogniu, jak to zwykle bywa w amerykańskich produkcjach. Laska bez ręki spokojnie chodzi po lesie a ten jakimś szczęśliwym cudem zwisa na fotelu jako jedyny ocalały z wbitym prawdopodobnie w ważny narząd szpikulcem. Absurdalna reklama Pepsi pod koniec filmu, to wisienka na torcie.
Nawet specjalnie się nie poobijał.
Chociaż bardziej mnie zastanawia, że przez cały film nie zniszczył sobie fryzury. Gdyby ukradkiem pokazali tajemnicę tego sukcesu, to byłaby świetna reklama.
Swoją drogą samolot przebił się przez kilka drzew i nie stracił skrzydeł :p
Hah. Teraz brakuje tylko, żeby ten film został wykorzystany jako dowód przez Macierewicza xD
Widać, że od sceny awaryjnej film zmienił styl z globalnego zombie sajgonu na wielką skale w zrzynkę z Resident Evil 1 - ciasne laboratoria, ślamazarne truposze. Tak przy okazji czemu te same zombie, które były cholernie silne, zwinne i skoczne wewątrz laboratorium były po prostu zombiakami?
Z tego co się orientuje samolot miał się rozwalić w Rosji, gdzie dzielna armia ludowa wyłapywała cywilów to montowania "oddziałów szturmowych do walki z zombie", czyli jako żywą tarcze dla żołnierzy. Sceny z tego kawałka pokazali trochę w epilogu. Tam po jakimś czasie tajemniczym remedium miało się okazać zimno, które w znacznym stopniu miało spowalniać (w zasadzie nawet trochę jak to było w książce, gdzie truposze na okres zimy zamarzały). Z kolei jego żona miała zostać wyrzucona z lotniskowca i przez ten cały czas żeby przeżyć sprzedawać dupę komu trzeba.
Ale coś mi się chyba wydaje, że taki obrót sprawy byłby zbyt ponury i zły, żeby sprzedać ten film jako PG13!
a wiesz ze sobie o tym samym wlasnie pomyslalem,jak sie ten samolot rozpadl,a wlasciwie jak sie nierozpadl :)Czyzby jakas prowokacja mala hehe :)
Nie mówiąc już o tym, że, choć zwiedził świat cały, włoski na brodzie bez zmian pozostały :-)
Dokładnie to samo przeszło mi przez myśl. Było w tym filmie dużo absurdów, ale powiem, że trzymał w napięciu. Ale jak dla mnie "jestem legendą" o wiele lepszy :)