Nie wiem jaki jest sens ekranizacji, która w sumie nie zostawia nic z książki- a trailer nie daje żadnej nadziei na rozwinięcie książkowych wątków. Książka była ciekawa właśnie ze względu na całościowe ujęcie sprawy- początkowe niedowierzanie mediów, plotki i informacje, ukrywanie zarażonych osób albo wywożenie ich w poszukiwaniu kuracji, fałszywe lekarstwo, chaotyczna ewakuacja, powolne organizowanie się społeczeństwa i odpieranie ataku do zmian jakie zaszły w społeczeństwie. Żadne latające zombie tego nie wynagrodzą- Brooks celnie zauważył, że nawet powolny zombie jest nietrudzony i bardzo trudny do zniszczenia (nawet podpalony będzie szedł, wzniecając pożar). Oblężone twierdze, ucieczka na morze, walczące psy, czyszczenie Kanady, autostopowicze, biedne wieloryby- zamienić wszystko na Brada Pitta?
Moim zdaniem WWZ miałoby szansę jako serial- oczywiście jeśli znalazłaby się stacja, która zaryzykuje wkurzenie Chińczyków, Ruskich, Francuzów i własnego rządu na raz.