I pomyśleć, że te niskobudżetowe paskudztwa z filmów klasy C dotarły do fazy blockbusterów i
masowej oglądalności.
A pomyśleć, że wszystko to zostałoby stłumione w zarodku, gdyby Romero wystąpił o nadanie jego filmowi pełni praw autorskich/patent (od samego początku Noc Żywych Trupów była tzw. "public domain"). Jedna decyzja zmieniła oblicze kina.
zachlanni producenci i tak by znalezli wczesniej czy pozniej sposob na obejscie tego patentu