Tragedii nie ma, ale szału absolutnie. DO Izraela było nawet ok....... trochę później przegięli. A
jeszcze, co zawsze mnie uderza w takich filmach: zachowanie ludzi. Krew się leje, epidemia, mordy
- a ludziska dalej ciągną walizy z rzeczami i chcą wynieść jak najwięcej.
Idiotyczna była scena jak facet ucina rękę dziewczynie - Rambo a potem mówi jej coś w stylu "już wszystko w porządku, nie zmienisz się w zombie".
Ale co było w porządku? Jak zrobił z dziewczyny kalekę na całe życie i nawet nie był pewien czy zmieni się ona w zombie, che che.
Jeszcze w tym samolocie jak ludzie lecieli to w ogóle nie widać było na ich twarzach przerażenia tak jakby to był normalny lot a jeszcze chwilę wcześniej widzieli straszne rzeczy. A ta akcja z walizkami które miałyby służyć za blokadę to już jeden wielki śmiech. Film się fajnie zaczyna i do momentu przylotu na statek to produkcja daje radę. Potem dzielny bohater przestaje być jednym z wielu a staje się super, d#per najemnikiem, komandosem, szpiegiem czy kim tam jest do zadań specjalnych i film zmienia się w typową sztampę o niezniszczalnym, najlepszym na świecie, jakżeby inaczej, agencie szukającym lekarstwa pod łopoczącą flagą USA. Zamiast potencjalnie ambitnego dramatu rodzinnego na tle epidemii zombie wyszedł kolejny banał z zombie.