Po dwóch latach od swojej premiery trafia wreszcie do polskich kin "Crush" zupełnie niefortunnie nazwany przez polskiego dystrybutora "Wpadką". Ma to niby być komedia romantyczna. I przez część (sporą) jest nim w istocie. Bez fajerwerków rubasznego humoru toczą się losy zakochanej pary. Potem jednak ton zmienia się na bardziej melodramatyczy, którego jedynym celem było chyba doprowadzenie do sceny odnawiania więzów przez bohaterki.
Film nie nuży ale i nie zachwyca. Choć wyraźnie widać w nim "piętno" europejskości nie wybija się ponad przeciętność.
Za to jest on bardzo interesujący jeśli chodzi o pokazanie kobiecej przyjaźni. Sądząc po "Wpadce" kobieca przyjaźń jest jak socjalizm. Kiedy wszystkie mają "po równo" jeśli chodzi o dary losu, wszystko jest OK, a im gorzej w ich życiu, tym silniejsza wydaje się owa przyjaźń. Wystarczy jednak, że jedna z pań nagle się "wzbogaci", otrzyma prawdziwy dar z nieba, a pozostałe przyjaciółki zrobią wszystko, by ją tego dobra pozbawić i w ten sposób wyrównać ich status. Jeśli tak jest naprawdę, to cieszę się bardzo, że kobietą nie jestem.