to taki Prometeusz humoru, nastawiałem się na super odjechaną ale i ambitną abstrakcję w stylu The Catechism Cataclysm a dostałem jakieś badziewie w stylu lat 70-tych, gorsze od przeciętnej popularnej komedii
Co wy macie z tym "nastawianiem się"? Przestańcie się "nastawiać", to nie będziecie później rozczarowani...
Ja tam uważam ze filmy z lat 70 są lepsze niż teraźniejsze więc wychodzi na to ze to musi być dobry film :D
Film nie należy do udanych ale czego można było się spodziewać jeżeli reżyser jest muzykiem i jest to jego trzeci film. Chciał spróbować czegoś innego, nowego jednak nie można mieć wszystkiego... Nie wróżę mu kariery filmowej powinien skupić się na tym co robi najlepiej , nie chwytać się innych dziedzin szeroko pojętej sztuki jedynie po to by pokazać jaki jest wszechstronny ale to tak abstrahując, a wracając do filmu brak tu jakiejkolwiek spójności, brak przekazu. Sens zostaje zatracony wszystko się miesza w zasadzie nie wiadomo o co chodzi. W gruncie rzeczy gdybym oglądała samą wizję bez fonii prawdopodobnie oceniłabym tak samo.
a ja chciałam tak bardzo chciałam dotrzeć do końca filmu...
NIE UDAŁO SIĘ! nie wytrzymałam tego "napięcia"...
"a ja chciałam tak bardzo chciałam dotrzeć do końca filmu...
NIE UDAŁO SIĘ! nie wytrzymałam tego "napięcia"..."
Pieknie napisane - nic dodać, nic ująć :)
film tak dziwny, że pomimo mówienia sobie "to bez sensu" ,mózg doszukuje się logiki, a z kina wychodzi się zmęczonym.