Film dopiero zamierzam oglądnąć, stąd kontekstu pytanie nie znam. Ale po wojnie w wielu miejscach wykorzystywano byłych japońskich żołnierzy do walki, nawet w bardzo dziwnych miejscach - w Indochinach (Wietnamie głównie) przez Francuzów, w Chinach przez komunistów do walki z Kuomintangiem, czy w Korei. Więc jeśli w filmie widać Japończyków wykorzystywanych przez Holendrów na Indonezji do walki z lokalną partyzantką, to żadne czary, tylko zwykła powojenna rzeczywistość wielu miejsc. Tanie mięso armatnie, pozbawione wyjścia, bo lokalsi dobrze pamiętali okupację japońską, więc próby dogadywania się bez szans.
Japończycy w Holenderskich Indiach Wschodnich walczyli po obu stronach konfliktu. Bardzo chętnie zapraszali ich indonezyjscy bojownicy, zwłaszcza jako instruktorów i specjalistów. Z kolei do 1946 roku, tj. przybycia większych sił holenderskich, walka o utrzymanie kolonii toczyła się w oparciu głównie o Brytyjczyków i Japończyków właśnie.
Nie wiedziałem o udziale Japończyków...a film swoją drogą z bardzo mocnym przekazem. No bo czym różnili się Holendrzy pacyfikujący wioski od Niemców robiących to samo kilka miesięcy i lat wcześniej... Dopiero co walczyli z tymi zbrodniarzami, a zaraz potem sami robili to samo.
Otóż to. ;-) "Dobrzy" Alianci w latach 1945-1965 zachowywali się w swoich koloniach dokładnie tak samo jak Niemcy w Polsce, na Białorusi i Ukrainie. Nie tylko Holendrzy, ale także Belgowie, Francuzi, Brytyjczycy. Stosowali ten sam terror i zbrodnie.