Bardzo dobra produkcja! Ostatnio Naomi Watts wyrasta w moich oczach na jedną z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia aktorskiego (i to nie tylko brytyjskiego) - jest naprawdę przekonywująca, potrafi stworzyć klimat pogrążenia i smutku jak mało kto.
Ale wracając do filmu - nie spodziewałem się, że Amerykanie zabiorą się za taką tematykę. Może się myle ale niektóre sceny bardzo kojarzyły mi się z kinem europejskim, np. sceny wśród prostytutek, gdzie Nikolai całuje młodą dziewczynę, po czym Kirill nakazuje mu stosunek z prostytutką. Było realistyczniej niż zwykle... Bardzo podobał mi się obrót całej akcji, powiązania każdego z bohaterów - ogólnie z pomysłem bez pomijania realiów ;)
POLECAM!
Mało amerykański, bo kanadyjski ;) A przynajmniej Cronenberg, który to wszystko zrobił.
Ona się w GB tylko urodziła. Wychowywała się w Australii. Cronenberg wspominał w wywiadzie, że musieli popracować z Watts nad brytyjskim akcentem, bo ma australijski.
To chyba nie jest Twój dzień...
Wystarczy, że się urodziła, żeby była brytyjką.
Poza tym Cronenberg z Kanady, Cassel z Francji, miejsce kręcenia - Londyn. Z USA film niewiele ma wspólnego.
Wprawdzie Mortensen z USA, ale przecież Rosjanina gra, więc "amerykańskości" nie wnosi za wiele. Wkład USA zapewne był głównie finansowy.