Przede wszystkim jestem w szoku z jednego powodu - jest tu masa dialogów w języku Rosyjskim i ani jeden z nich nie ma angielskiego podpisu, brawo! Ciekaw jestem jaką mordęgą musiało być oglądanie tego dla Amerykanów ;)
Teraz przechodzę do rzeczy: Bez zaskoczeń. Bez zaskoczeń, bo spodziewałem się rewelacyjnego obrazu i taki właśnie otrzymałem. Na pewno jest to (na razie) najlepszy tytuł, jaki miałem okazję obejrzeć w tym roku.
Przy takich filmach wychodzi na wierzch, jak wielki wpływ na ostateczny wygląd dzieła mają reżyserzy. To była pewnie z założenia dość prosta historia i gdyby zabrał się za to inny reżyser, to pewnie nieraz otarłby się o kicz i marne moralizatorstwo. Cronenberg sprawia jednak, że taki prosty film staje się czymś więcej, a wymowa filmu nie wydaje mi się być wcale taka jednoznaczna. Film trwa 96 minut i nie ma żadnych dłużyzn, ani żadnych zbędnych scen. Otrzymujemy dzieło emocjonujące i wykonane z maksymalnym realizmem (mogą dziwić tylko dialogi Nikolaia i Kirilla w języku angielskim, ale innego wyjścia nie było), który to też oznacza kilka brutalnych scen, choć to fanów Cronenberga dziwić nie powinno.
Fantastycznie spisali się aktorzy, przede wszystkim Mortensen w tej niejednoznacznej roli. Świetny jest też Cassel, a zaraz za nim Armin Mueller-Stahl, dla tej trójki niewykluczone są nominacje do Oscara. Troszkę słabiej wypadła Watts, choć miała ona bardzo małe pole do popisu w tej roli.
Po rewelacyjnej "Historii przemocy" powstał kolejny film, o którym przy okazji najbliższych rozdań najróżniejszych nagród filmowych, powinno się mówić. Był "Ojciec chrzestny", byli "Chłopcy z ferajny" i jest "Eastern Promises". Z tym jednak, że ten ostatni nie mitologizuje i nie pozostawia złudzeń, co do tego czym jest mafia i jak w rzeczywistości wygląda.
Racja, bez żadnych zaskoczeń. Miało być brutalnie, niesmacznie, klimatycznie i było. Niezwykle realistyczny obraz zaprezentował nam tutaj Cronenberg a jego ręki przy całym projekcie nie dało się nie wyczuć.
Świetnie zostały przedstawione realia rosyjskiej mafii i w ogóle wschodniej mentalności i kultury. Dodatkowo wszystko okraszone rosyjskim językiem i nastrojową muzyką - oj powiało wschodem.
Aktorzy nie zawiedli, znakomici Cassel i Mortensen oraz tym razem tylko dobra Watts choć jak zauważyłeś pola do popisu zbytniego nie miała.
Jak na razie najlepszy film tego roku a "Amerykański Gangster" dla "Rosyjskiego" może co najwyżej buty czyścić :)
Bardzo podobał mi się scena w łaźni tym bardziej w kontekście podobnej sceny z Beowulfa - różnice widać gołym okiem :)
Nominację muszą być, ale te rozważania chyba nie przy tym temacie :)
Cieszę się, że tobie "Wschodnie obietnice" również się podobały :) Ostatnio przechodzę jakąś fascynację Cronenbergiem, a obserwuję go już od lat i to jest dla mnie takie drugi Hitchock, jest najlepszy w tym co robi i nie jest ważne dla niego tanie efekciarstwo. Fascynuje mnie także to, że z takich z pozoru prostych historyjek potrafi wyciągnąć wszystko, nie obce są mu nawet jakieś rozważania filozoficzne czy ostre komentarze społeczne, jak przy "Historii przemocy". I właśnie - chyba jednak "Historia przemocy" wciąż pozostanie moim ulubionym filmem tego reżysera, ale "Wschodnie obietnice" są naprawdę niesamowite i nie sądzę, by w tym roku pojawiło się wiele lepszych rzeczy ("No Country for Old Men"?).
Aha i nie powiem żeby było "niesmacznie". Ja powiem nawet, że było tutaj kilka fantastycznych, wysmakowanych dla oka scen.
I małe sprostowanie. Wyżej napisałem, że to najlepszy film, jaki widziałem na razie w tym roku. Zapomniałem o "4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach", które jeśli nie lepsze, to na pewno były równie dobre.
"Nominację muszą być, ale te rozważania chyba nie przy tym temacie :)"
Ooo tak ;)
Wyszedł już jakiś RIP?
Ja ściągam od 2 dni i za każdym razem trafia mi się fake, albo plik chroniony hasłem...
Mam identyczne odczucia :) Odnośnie aktorów, języka, realizmu, braku efektów. Mortensen i Cassell byli świetni, fantastycznie gadali po rosyjsku i angilesku. Ale nic dziwnego - w końcu Mortensen podobno spędził kilka miesięcy w Rosji bez tłumacza.
Ciekawe były tatuaże i koraliki, niczym z rosyjskiego więzienia, polecam poczytać FAQ do tego filmu na IMDB.
tu mozna posłuchac to tych tatuażach http://www.youtube.com/watch?v=gyWbt2cPOG4 ciekawa sprawa.
Jak widać Cronenberg kolejny raz porządnie się przyłożył :)
W ogóle od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że gdyby ten facet chciał, to kręciłby najlepsze filmy w hollywood. To jeden z najlepszych żyjących reżyserów, ale on świadomie wybiera filmy takie jak lubi i świadomie robi je od hollywood jak najdalej ;) Bardzo jestem ciekaw jego kolejnego filmu, bo widać, że facet jest w formie, zresztą podobnie jak Coeni, którzy ostatnio nie robili wielkich filmów...
I ja się podpisuję.
Spodziewałem się rewelacyjnego filmu i wcale się nie zawiodłem.
Polecam
Jak się skończył?
Ja rozumiem to tak, że Ojciec Kirila specjalnie chciał nadać te tatuaże temu kierowcy i jego wystawić na smierc poprzez braci zabitego na początku filmu Rosjanina (u fryzjera). I jak sę kończy film? Czy nasz główny bohater powrócił do swej roli? Nadal pracował dla Ojca Kirila? - chyba nie.... No bo jak, on chciał go przecież zabić. Mam racje? Czy może nie mam, bo to ten inny Rusek-fryzjer pod wąsem wpadł na taki pomysł bo sam bał się braci zabitego ruska z początku filmu. Ale chyba nie, no bo nawet jest scena gdy ten Rusek-fryzjer rozmawia z z ojcem rodziny "Ale bardziej obawiam sie ciebie niz ich...". Jak to sie dalej potoczyło? No i czy nasz bohater był w Rosyjskiej policji, tajniak? - odwiedza go ktoś w szpitalu...
Błagam, obejrzyj go jeszcze raz, bo nie zrozumiałeś nic, nawet tak oczywistych faktów, jak to, że ojciec Kirila poszedł siedzieć, nie połapałeś...
No to wiem, chcieli mu udowodnić gwałt, no i DNA jego dziecka porównać z DNA jego. Ale gdyby Kirill pozbył się dziecka wtedy nad wodą to by siedzieć nie poszedł, prawda? Moje pytania, czy nasz bohater był Rosyjskim tajnym policjantem i w końcówce filmu, gdy siedzi przy jakimś barze - gdzie to jest Londyn? Nadal pracuje jako tajniak, co się z nim ogólnie stało, bo przecież do mafii nie wrócił.
Naprawdę nieuważnie oglądałeś ten film - on wrócił do mafii, siedzi w restauracji należącej do ojca Nikolaia właśnie, zobacz nawet co pije. Dla mnie nawiązanie oczywiste, nie każ mi pisać, użyj mózgownicy.
To kurwa mi wytłumacz i przestań pierdolić, co po chwila powtarzając "nieuważnie oglądałeś ten film, nieuważnie oglądałeś ten film, nieuważnie oglądałeś ten film, nieuważnie oglądałeś ten film...."
.. potrafią człowieka zdenerwować.
A po co mam to tłumaczyć takiemu chamowi i na dodatek najwyraźniej głąbowi, który rzeczy wprost podanych z ekranu wyłapać nie zdołał?
Tyle w temacie.
Bardzo dziwne jest że Policjant z Rosji KGB-FSB, staje na czele Mafii w Londynie. Dziwne tez, ze szefem mafii nie zostaje Kirill, z ojca na sina a jakiś kierowca, ze świezo "upieczonymi" tatuażami... Więc czemu Kirill nie siedzi na tronie? Razem z ojcem poszedł siedzieć za gwałt na Tatianie? A... i jeżeli nie chcesz mi pomóć to się nie udzielaj pisząc: "Nieuważnie oglądałeś ten film". Mógłbyś juz dawno mi powiedzieć, a ty wolisz pisac kolejne posty, które niczemu niesłużą.
Tak, możliwe, ze nieuważnie oglądałem ten film...
Ty musisz byc trolem, naprade, tak mieszasz, że trudno mi uwierzyć, że piszesz serio. To musi być durna prowokacja.
Gdzie Albertino napisał, że bohater Vigo został szefem mafi? napisał tylko, że do niej wrócił, a szychą i tak pewnie został biorąc pod uwagę wielką "słabość" Kirill do niego i łatwość z jaką Nikolai nim manipulował.