nie wiem co zobaczył Cronenberg w tej historii. Typowa, sensacyjna jatka, do tego przyprawiona nieznośnym sentymentalizmem. W "Historii przemocy" pod płaszczykiem sensacyjnej fabuły znalazłem jakis sens, tutaj: niezle role Mortensena i Cassela, fajne londynskie widoki, Skolimowski jako mila Polakom ciekawostka - i historia jakich pelno na polce w wypozyczalni. 6/10
Ależ przecież w obu filmach historie były bardzo nieoryginalne, wręcz schematyczne. Dla mnie jednak Cronenberg nadaje tym historiom niesamowity klimat, sprawia, że ogląda się z zainteresowaniem coś, co było już setki razy. Poza tym daje się wykazać aktorom, co w takich filmach nie zawsze jest łatwe.