Przychodzą mi na myśl filmy Giuseppe Tornatore. Niby nic się nie dzieje... a po 15 minutach nagle film się kończy. I wtedy wołasz: "Zaraz... Co jest??? Chcę jeszcze!!!" Patrzysz na zegarek i ze zdumieniem stwierdzasz, że to nie było 15 minut, ale dwie godziny... Fantastyczne dwie godziny
Zainteresowanym polecam: "1900: Człowiek legenda" (La Leggenda del pianista sull'oceano)
A jak się spodoba, to kolejne filmy Tornatore
Film faktycznie o niczym... Kilka wątków, pseudointeligentnych, w gruncie rzeczy spłyconych i wcale nie takich ukrytych. Trochę mało śmiesznych gagów i trochę absurdu, który mnie nie bawi. Masz wrażenie, że łechta umysł, że daje do myślenia, ale to tylko po to, żeby w tle tłoczyć do głowy holokaustową propagandę... Ja takiej wiedzy mam już dość, to jest przeszłość i się nie odstanie. Na tego rodzaju smuty mój rozum już się uodpornił. Film pokroju polskich gniotów piorących wojenne brudy lub tłumaczących jakieś grupy, ale żydowska gorycz i żółć nie pływa tutaj na wierzchu, ale jest dobrze wymieszana z resztą papki!