W moim przekonaniu opowiada on o wiecznym chłopcu, któremu udało się zdjąć 'maskę' niepewnego siebie dzieciaczka w wiecznej depresji dopiero gdy dotarło do niego, że ojciec go jednak kochał (wszystko, co negatywne w jego życiu rozpoczęło się właśnie przez brak miłości ojca - depresje, niedowartościowanie, fakt pisania smutnych piosenek, dzięki którym dzieciaki popełniały samobójstwa i miał je na sumieniu) oraz gdy zrobił dla ojca coś istotnego (pomijam już moralną dyskusję na temat tego, czy okołostuletni zbrodniarze wojenni powinni być sądzeni za życia, czy powinno się dać im umrzeć w spokoju z wiarą, że będą sprawiedliwie osądzeni pośmiertnie. chodzi o sam fakt pracy, jaką bohater włożył w 'pomszczenie' cierpienia ojca).
Wiadomo, co człowiek to opinia i inne spojrzenie na sprawę. Film ma wiele punktów, które można by naświetlić, ja się skupiłam na tym. O czym jest ten film wg was, gdybyście mogli wybrać jedną tylko myśl przewodnią?