Główny bohater (w założeniu depresyjny??) sprawiał wrażenie będącego na pograniczu upośledzenia umysłowego. Fabuła naciągana i pomieszanie. Trochę zimnej fali, trochę filmu drogi i Holokaust. Całość przedłużająca się i zwyczajnie nudna. Zakończenie tyleż nieautentyczne co naiwne. Zemsta czy odreagowanie ojcowskiej traumy sprawia, że karykaturalna postać zamienia się w mężczyznę z papierosem, a lęk przed lataniem znika. Wielkie rozczarowanie.
Z mojej strony spore nadzieje, i po seansie - tak, jak napisałeś - wielkie rozczarowanie. Fabuła przekombinowana. Dobra gra aktorska, ale to niestety nie ratuje tej produkcji...
Wciąż zadajemy sobie ze znajomymi pytanie: o co tak naprawdę chodziło w tym filmie???
Tak w ogóle wściekły jestem, że wpadłem na pomysł obejrzenia owego za mą ciężką krwawicę i namówienia przyjaciół na seans. Wrrrr....
W tym filmie o nic nie chodziło , to film który udaje dobre kino, nieudolnie zresztą lub też aspiruje do tego miana posługując się prostymi chwytami, które być może działają na mało wyrobionego widza wg mechanizmu: jak film "trochę nietypowy i pokręcony to musi być dobry" (podobnie jak z poezją- jak niezrozumiała to musi być dobra:))) Otóż nie musi być, a ten film jest tego przykładem, na siłę poudziwniany, a efektem jest duża bezkształtna przekombinowana kupa. Zresztą już pisałem to tym, że najbardziej nie lubię filmów-udawaczy, czyli takich które udają dobre kino, podróby do kosza sio :)
Mnie zastanawia po co było tworzyc taką hybrydę. Po co połączenie dwoch wątków-podstarzały rockman w depresji + msciciel ojca- hipotetycznie fajnych i nadających się na dwa filmy ,w jeden, który kompletnie sie nie klei. W dodatku charakteryzacja Penna mocno przesadzona. I o co chodzilo z ta jego walizeczką, która w punkcie kuliminacyjnym wybił szybę? Klapa
miałam dokładnie takie same odczucia. Inny, wyróżniający się...ale tak naprawdę nie wiem o czym on był. O czym miał być.
Połączenie rocka + Holocaustu + Odrzucenia = Przekombinowanie. Liczyłem na coś lepszego. A tak niestety 3.
Ja myślę że ten film podoba się osobom, które bardzo by chciały uchodzić za takie które oglądają "dobre i kino" i snobują się na takie, a w praktyce niewiele takiego kina oglądają i nie bardzo potrafią uchwycić sybtelną różnicę między pretensjonalnym gniotem, a przekazującym coś choćby przeciętnym filmem, najważniejsze że jednak próbują :)
oczywiste jest, że osoby, którym się nie podoba ten film mają avatarową wrażliwość. Idealny argument, gratuluję.