Skoro film oparty jest na prawdziwej historii to czy bieg wydarzeń to tylko domysły scenarzysty?
Jakie są podstawy do takich zarzutów przedstawionych w filmie, skoro nic mu nie udowodniono? Na
miejscu osoby, na której historii ten film jest oparty pozwałbym autorów (zwłaszcza USA) i
zgarnąłbym spore odszkodowanie za obraze wizurunku itp.
A film? Pomieszanie z poplątaniem. Nudny, tak naprawdę nie wiadomo co autor miał na myśli.
A jak mogl wyjasnic jej zaginiecie, jak w "prawdziwej" historii nie wiadomo, co sie z nia stalo...