Wypacykowani, plastikowi chłopcy rodem ze szkoły teatralnej udający zbuntowanych punków. Film tak konwencjonalny, że aż mdli. Żenada.
hej hej, przeliczcie sobie:P stan wojenny 1981, zo daje nam jakby nie patrzec,rocznik 1962-4:P To jednak jest pokolenie obecnych 40-50 latków:P Jak wczoraj poszłam z mamą na to do kina, to oświadczyła, że A)bardzo autentyczne było wszystko, nie przesłodzone (bo fakt po co ta martyrologia, kolejki, wystarczyło pokazać te kartki na papierosy, jedne jedyne zniszczone trampki i dwie podkoszulki na zmianę:P) B) że film był dołujący i pokazywał beznadzieję tamtych czasów (czyli nie taki super i cudownie, jak by to odbieracie) i C)że ten koleś z grzywką to jak najbardziej autentycznie przedstawiony członek jakiejs tam subkultury:P
Mogę potwierdzić na podstawie opinii mojego taty (idealnie wpasowujący
się rocznik), szczególnie w kwestii ubioru. Powiedział mi, że nawet
jeśli u kogoś w domu się nie przelewało, to zawsze starał się wyglądać
dobrze, czy to pożyczając ubrania od kolegów, czy to nosząc te uszyte
przez własną mamę. Grzywki były, aczkolwiek niezbyt często, bo tylko ci
"wyróżniający się" je nosili. Realia również przedstawione bardzo
dobrze- kartki na papierosy, godzina policyjna, apele szkolne, filcowe
tarcze przypinane do ubrań oraz wszędobylskie kasety i samochody "z
papieru".
Osobiście nie odbieram tego filmu jako "papki dla nastolatków". Jestem
dosyć wymagająca, jeśli chodzi o kino, ponieważ wychowałam się w kinie
(dosłownie). Według mnie "Wszystko co kocham" to jeden z lepszych
polskich filmów, które miałam szczęście lub nieszczęście obejrzeć w
roku 2009, a trochę tego było.
Mam 17 lat.Dzisiaj bylismy ze szkołą na tym filmie.Spodziewałam się więcej historii,ukazanie strajków itp..Osobiście myślałam ,że film będzie lepszy.Jakoś ci chłopcy nie przekonali mnie.Ta muzyka jakoś nie przypominała mi punka....pewnie niektórzy się czepią ,że jeszcze mnie wtedy na świecie nie było to skąd mogę wiedzieć,no ale mi coś nie pasowało..poza tym co 30 min musiałam oglądać tyłek głownego bohatera(scena kąpania się w morzu,scena z Herman,scena z Frycz)...i na mój gust nie powinni pokazywać piersi Frycz tak długo,bo naprawdę nie ma się czym dziewczyna pochwalić i naraziła się na śmiech wsród publicznośći.i ta scena jak Herman robi "dobrze"dla Janka.....śmiech na sali.....za dużo tego typu scen.Oglądanie jak Janek poprawia sobie "to co ma w gaciach"naplaży..po co?.Tak więc daje 5/10pkt za średność. Pozdrawiam
Dla mnie świetny. Treści niby mało, ale dużo - w tej takiej gdzieś z tyłu wartstwie... A najbardziej powinien się spodobać ludziom z pokolenia Grześka Ciechowskiego i okolic - po prostu tak było. Lektura obowiązkowa dla liczących kwitki i osądzajacych wszystkich naokoło pajaców z IPNu - może warto przemyśleć to i owo. Brawo Jacek Borcuch!
> Wypacykowani, plastikowi chłopcy rodem ze szkoły teatralnej udający zbuntowanych punków
A kto ma grać zbuntowanych punków? Zbuntowani punkowie? Lekarzy pewnie lekarze, pijaków pijacy itp?
Na moje oko, to nie film o subkulturze punkowej. Raczej o wchodzeniu w dorosłe życie, okresie buntu, pierwszej miłości, pierwszym seksie, pierwszym zetknięciu ze śmiercią bliskiej osoby, końcu niewinności. Najlepsza moim zdaniem jest w nim muzyka. A co do grzywek i innych pierdół to np. twierdząc, że punk powinien wyglądać tak a nie inaczej jest się w błędzie. Prędzej osoba, która tak twierdzi nie ma z punkiem nic wspólnego. Scena zbliżenia na plaży dosadna, ale tak to mniej więcej wygląda, kiedy się to robi na plaży (albo i nie!).