[SPOJLER]
Jeden z wątków, który nie dawał mi spokoju. Matka Willa wsiada do autobusu i ma 1,5h życia. Bilet kosztuje 1h, więc zakładamy, że autobus jedzie max 30 minut. Spoko.
Ale przyjeżdża po tych 30 minutach i mamusi nie ma. Will zaczyna biec. Ale ale, mamusia ma jeszcze 1h życia. W momencie, gdy zaczyna do niej biec, widzimy, że jednak jakieś 10 minut (mniej więcej). Albo mi się zgubiło jakieś 50 minut, albo Will biegł do niej godzinę, albo czegoś nie rozumiem.
Tu nie chodzi o to, że ktoś ogląda film po to żeby wyłapywać błędy, czy niezrozumiałe momenty. Tu chodzi o to, że dla niektórych błędy i niezgodności podważają wiarygodność filmu.
Odpowiadając na Twoje pytanie: ma to bardzo dużo do rzeczy ponieważ jeśli w filmie znajdują się błędy to traci na wartości oraz ubliża inteligencji widza, który potrafi takie błędy wyłapać.
@shinakol
Przed podwyżką bilet kosztował 1h. Na tej podstawie można wywnioskować, że autobus jechał krócej.
Trasa jest do pokonania w 2h, więc zakładamy, że 30 min wystarczy na pokonanie 1/4.
1. Autobus wyjeżdża. Matka ma 1,5h, zaczyna biec.
2. Autobus przyjeżdża po ok. 30 min. Will zaczyna biec. Matka ma 1h i jest w 1/4 trasy.
3. Mija kolejne 30 min. Will jest w 1/4 trasy, matka w 1/2, ma 30 min.
4. Ostatnie 30 minut teoretycznie powinno wystarczyć, by Will uratował matkę, ale pamiętajcie, że oboje mieli za sobą długi bieg. Nawet z ciałem 25-latka nie będziesz po godzinie biec tak szybko, jak na początku. Oboje musieli być zmęczeni, dlatego nie starczyło im czasu.
Z tym bieganiem to ja odniosłem wrażenie, że są nie do zajechania... wiem na końcu każdego biegu jakieś 2 głębsze wdechy były ale i tak wyglądało to tak, że mają super kondycje.
Zacznijmy od tego, że oboje zapomnieliście, że Olivia Wilde mówi "but it's a 2 hours walk" czyli 2 godziny na tzw piechotę, a nie sprintem, więc w ciele 25 latka to dobiegłaby sama na miejsce bez pomocy Justina, poza tym wyliczenia Lizzy są w miarę poprawne ;p.
Problem z doborem realnych cyferek na "zegarkach" nie dotyczył tylko sceny ze śmiercią matki głównego bohatera, ale też sceny pościgu do śmierci strażnika włącznie - w pełnej "dramaturgii" sceny bohaterom zostaje bodajże mniej niż minuta podczas gdy w rzeczywistości powinni mieć ponad 30-40 min:D - zegar strażnika pokazany jest zaraz na początku pościgu, a zegar bohaterów po oddaniu dziewczynce miliona lat - moim zdaniem takie błędy w scenie gdzie specjalnie czas został pokazany aby zwiększyć dramaturgie są niedopuszczalne i robią z widza idiotę ;p
Co do samego filmu to było już wiele tematów poruszających ilość błędów, w tym tych które są związane z czasem, który jest podstawą filmu...(błędy te są o tyle denerwujące, że przy produkcji za 40 mln $ oczekuje się, że dobranie odpowiednich cyferek nie powinno być problemem - nie mówię o reszcie błędów w scenariuszu czy wykonaniu samego obrazu - tak oczywiste błędy czasowe dla osób, które "czują" matematykę wyłapywane są wręcz podświadomie i niezmiernie irytują).
matka tomberleka miala 1,5h czasu a bilet zdrozal pacanie kosztował 2h ogladałes wogule ten film tak sie zapytam ???
W ogóle polecam zajrzenie do słownika. Się pytasz, czyli nie mnie? Przed zdrożeniem kosztował 1h, więc taką wersję przyjęłam do obliczeń. Jeśli nie jesteś w stanie ich pojąć, nie nazywaj innych per "pacanami".
Koles zacznij myslec zanim sie wypowiesz :P ... Lizzy zgadzam sie z Toba co do tych obliczen, ale z drugiej strony nie jestesmy krytykami filmowymi. Mnie osobiscie wciagnal ten film i ogladalo mi sie przyjemnie. Arcydzielem nie jest, ale dalem 7/10
Fabuła jak najbardziej! Ja dałam 8/10, bo podobał mi się nawet pomimo 2 min Justina :) Tylko po prostu nęciło mnie to długo po obejrzeniu filmu, więc postanowiłam się podzielić.
Z tą fabułą to przesadziłaś ;p cały film opiera się na bardzo dobrym pomyśle (koncepcja czasu jako waluty), który w dodatku został delikatnie rzecz mówiąc zaprzepaszczony - co do fabuły to ma ona ogromne braki i niespójności na temat, których wątków na forum nie brakuje ;p.
Co do Justina to dodam, że aktor z niego fatalny:D (dużo łatwiej wskazać słabego aktora polaka gdzie wiele braków wychwytujemy samoistnie niż aktora zagranicznego gdzie nasza uwaga jest odciągana przez napisy czy lektora który częściowo zagłusza dialogi o barierze językowej nie wspominając - oglądając np sławną sędzinę Wesołowską sztuczność, wręcz "bije" po uszach:D co przy podobnej produkcji amerykańskiej nie koniecznie byłoby już tak oczywiste;p - w przypadku Justina zdarzają się i takowe wpadki nawet z dialogami o zerowej mimice ciała nie wspominając :D Jeżeli dodamy do tego fakt, że film jest tak montowany, aby podobne wpadki ukryć oraz że gra on głównie w filmach akcji gdzie efekty odciągają uwagę widza to poza nazwiskiem i urodą za wiele sobą nie reprezentuje:D - od razu dodam, że nie mam nic do Justina jako piosenkarza:D
Nie będę się wgłębiał w Twoją wypowiedź, ale stwierdzenie, że Justin ma zerową mimikę ciała, to jakiś żart. Odsyłam do jego teledysków.
Rozpatrujemy tu jego "wyczyny" aktorskie, a nie taneczne - to 2 różne zawody (fakt, że powstało kilka filmów o tańcu nie oznacza, iż dobry tancerz=aktor), czego Justin jest doskonałym przykładem... Zagranie np. smutku, oburzenia, złości czy załamania wyraźnie go przerastają - a mowa tylko o mimice twarzy, nie wspomnę o sposobie wymawiania kwestii, który często też kuleje. Mimo że w filmach pojawia się już regularnie od 2005 roku jego gra nadal delikatnie mówiąc kuleje co nie stawia go w najlepszym świetle jako talentu aktorskiego;p
Dla porównania, zerową mimikę ciała ma Kirsten Steward po trosze Keanu Reeves. Z Justinem nie jest tak najgorzej.
Dodam jeszcze pana , który się nazywa Nicholas Kim Coppola, każdy film ta sama morda.
wiesz co a ja nie widze tu błędu , to ty tego nie rozumiesz ; / Po za tym chyba nie po to idzie się do kina by oglądać błędy , oj sorry by wyszukiwać błędy których nie ma ;/ pozdrawiam
Po 1 zauważyć, a wyszukać to 2 różne rzeczy;p - po 1 krotnym oglądnięciu filmu dużo osób wychwyciło, że coś się tu kupy nie 3ma i postanowiło podzielić się spostrzeżeniami.
Po 2 jeżeli twoim zdaniem czasy podane w filmie są prawidłowe i logiczne to mogłeś dopisać krótkie uzasadnienie, twierdzenie, iż coś jest prawdą "bo tak!!!" nie jest zbyt wiarygodne w przeciwieństwie do rzeczowych argumentów przytoczonych między innymi przez Lizzy :D - zauważ, że dyskusji podlegają tylko czasy na zegarach, gdzie matematyka na poziomie podstawówki pozwala na wykazanie braku spójności, która w filmie gdzie czas jest kluczem nie powinna mieć miejsca...
No to piszę że zauważyć , a później jednak stwierdzam że to jednak jest za mało więc chyba raczej wyszukuje błędy. Nie piszę o nie wiadomo jakich czasach , masz racje że tu chodzi o zegary ale czy ja piszę że nie? Fakt że może jest nie dopatrzenie , ale może ulica jest długa ;p i poza tym chodzi tu jednak o przenośnie do dzisiejszych lat. Po prostu piszę że nie ma nie wiadomo jakich błędów , a takich po prostu można specjalnie nie zauważyć by (przynajmniej dla mnie) nie zniszczyć sobie filmu, a może scenarzysta tak chciał i nie ma błędu.. ;) To też mnie ciekawi.. I tak na uwadze nie musisz ludzi od razu z błotem mieszać jak ci coś się nie podoba ;) Trochę luzu , nie chciałam nikogo urazić tamtym komentarzem, a ty się od razu rzucasz .. ;(
Może i są tu jakieś nielogiczności, ale nawet jeśli to należy to traktować tylko i wyłącznie w kategorii ciekawostki, nie przykładałbym do tego większej wagi, od początku było wiadome, że ta matka Willa umrze i że do jej uratowania zabraknie kilku sekund, tak po prostu musi w amerykańskim scenariuszu. Faktycznie to wygląda na błąd, ale miało to po prostu zwiększyć dramaturgię sceny, nic więcej.
chyba uważnie nie oglądałeś filmu
klientka wchodzi do autobusu a kierowca mówi ,że opłata 2h a ona że było 1h i że ma tylko 1,5h życia i nie zapłaci a pieszo zajmie jej to 2h tu nie było żadnego błędu choć fakt z tym pokazywanie czasu na ręce wydaje mi się nie było do końca dobrze zgrane (za mało cyferek czasu jak na sto lat i te minuty tak szybko uciekały niczym sekundy )
fajny pomysł na film ale jakoś seans zleciał tak bez emocji .....
Tibn polecam dokładnie przeczytać co tu było opisywane, bo obawiam się że uwagi zabrakło, ale przy czytaniu postów w tym temacie ;p - każdy w temacie wie ile miała wchodząc i ile kosztował bilet przed podwyżką, spory dotyczą braku logiki w doborze czasu w stosunku do pokazanej sytuacji ;p
Czy to znaczy, że inni nie mogą odpowiedzieć? Ja już nie powiem nic poza tym, co było powiedziane. Jeżeli nie zrozumiałeś tych wywodów, to nie zrozumiesz nawet, jakbym Ci tłumaczyła przez następne 50 lat. Właśnie. Tłumaczyła. Proszę się do mnie nie zwracać "oglądałeś".
a kim ty jesteś że będziesz pisać jak mam się do ciebie zwracać .
i wydaje mi się że to tobie tłumaczyli nawet taki głupi szczegół ,że nie uważnie oglądasz film
i wbijam w twoje 50 lat nawet i może 100
jestem kobietą, więc nie zwracaj się do mnie jak do mężczyzny
pisze się "nieuważnie"
"a kim ty jesteś że będziesz pisać jak mam się do ciebie zwracać ."
Prawidłowa odpowiedź brzmi: "kimś kulturalnym". Przyłączę się do opinii lizzy, że niestety w ogóle nie kumasz przytoczonych tu wywodów, co do braku logiki z pomiarem czasu w tej scenie.
mnie zastanowi za to bandycka cena komunikacji miejskiej w filmie - jeśłi kawa kosztowała 4 minuty a bilet autobusowy 2 godziny (po podwyżce i to o 100%) no to na nasze taka pewnie półgodzinna/ godzinna podróż busem wychodzi jakieś 120 ZOLKÓW
czad
Prawo popytu. Można pomysleś że np. bilety samolotowe powinny być tańsze w okresie świąt czy wakacji, ponieważ zwykle samoloty są wypełnione do ostatniego miejsca. A tu odwrotnie. Najwyższe ceny są wtedy kiedy najwięcej ludzi chce podróżować. Tak samo w tym filmie - wszystko co pomaga zaoszczędzić czas - będzie kosztowało relatywnie więcej.
tutaj to nie działa - jeśli by poszła z buta szła by 1.30 za co zaplacić by musiała 2h wiec oszczedzila by w sumie 30 min tylko zalezy któy czas dla kogo jest ważny - ten ziemski czy ten na ramieniu ;)
Istotna różnica polega na tym, że w pierwszym przypadku wieziesz dupsko i się nie męczysz, a w drugim idziesz z kamasza przez nieciekawą dzielnicę. Oczywiście przed podwyżką podróż autobusem była jeszcze bardziej opłacalna.
czasem bywam - jeśli uda mi sie kupić bilet w zepsutym automacie albo wystać w 25 osobowej kolejce w jedynym kiosku przy jerozolimskich to jadę legalnie, bo u kierowcy kupić bilet to już zapomnij. ;) ale ceny biletów macie podobne jak na sląsku tylko autobusami szybciej jeżdzą w zakrętach ;)
rzeczywiście jest to błąd w filmie, nieprzemyślana sprawa zgadzam się z autorem wątku i osobami, które twierdzą tak jak zakładający
ponadto troszkę źle dobrali ceny, kawa kosztowała śmiesznie mało. Zarabiamy ponad 24 h dziennie, powiedzmy 30, pracujemy załóżmy 10h, stawka godzinowa = 3h. Za kawę płacimy 4 minuty co daje nam 1/75 stawki godzinowej, w dzisiejszych czasach byłyby to śmieszne pieniądze, fakt w przyszłości może być tańsza, ale o co tu się kłócić że podrożała, więcej czasu w kolejce stracimy albo przez samo gadanie.
2 sprawa bilet podrożał na 2 h, autobus jedzie powiedzmy 25 minut, pieszo jest 2h. Czyli idąc pieszo zyskujemy 25 minut. Rozumiem że bieganie nie należy do przyjemności, ale w dzielnicy gdzie czas jest tak istotny nie rozumiem czemu tyle ludzi nadal jechało autobusem.
Niemniej jednak film mi się podobał
To jak już tak się czepiamy. Skoro płaci się za jazdę autobusem np. 2h, to jadąc nim, po zapłacie, już czas z ręki nie ucieka? Przecież pomimo jazdy, czas wciąż biegnie. Czy idziemy pieszo, czy jedziemy, 25minut, to 25minut, które mija. Różnica jest tylko taka, jaki dystans, w ciągu tego czasu, pokonamy. Jak płacimy za bilet, to czas nie staje w miejscu, aż dojedziemy do celu. Czepianie się, jest marnowaniem fabuły filmu, która, na marginesie, jest bardzo ciekawa. Nawet matrix miał nieścisłości. Napawajcie się przesłaniem filmu, a nie szukajcie dziur. To nas czeka, zobaczycie.
Logika jest bardzo ciężką nauką.
Lizzy, można by sie doczepić do składni Twojej wypowiedzi, ale 90% forumowiczów zrozumiało o co chodzi. Rosveen tez ładnie to opisał ale przyjmował że bohaterowie biegną.
Zakładając że:
- śr. prędkość piechura 5km/h (nie za wolno nie za szybko) sprawdźcie sami
2h pieszo jak mówiła matka to 10 km.
Podzielmy to na 4 części, 2,5 km, na każde 30 min. marszu.
Niech autobus jedzie 30 min te 10 km ( światła, korki, masa przystanków - choć otoczenie nie wyglądało na takie)
Zakłądamy że bohaterowie idą pieszo:
po 30 min - matka jest w 1/4 trasy - autobus jest u celu - Will zaczyna isc
po 1h - matka jest w 1/2 trasy - Will jest w 1/4 trasy
Po tej godzinie dystans jaki ich dzieli to 2,5 km. 30 min. spaceru. Dzieląc go na dwa, wiemy że oboje spotkają sie po 15 min.
Czyli matce zostaje 15 min.
A bohaterowie biegną...także jakby nie biegli, niczym maruderzy, tyłem w podskokach, czy na jednej nodze, nie ma możliwości by matka zginęła.
Matka mogłaby nawet sobie usiąć z rozpaczy na krawężniku i zakładając że WIll zna drogę, to po 30 min kiedy przyjechał autobus, w tempie10 km/h dla kogoś kto dziennie biega to pryszcz, by dobiec i uratować mamusię
Morał jest taki że mogli sobie kupić telefony komórkowe, wtedy matka by zadzwoniła i powiedziała że ma problem
Źle kojarzysz kolego, przykład : łapowka Weis - strażnik - stacjonarny bezprzewodowy, rozmowa strażnik - szef - komórkowy. Czy ch. go tam wie jak to nazwą w przyszłości.
Nie mieli kasy (czasu) na codzienne życie, a Ty walisz z tekstem że mogli sobie kupić telefon komórkowy?! :D