Film "Wyścig"opowiada o nieznanej jeszcze - niestety - w naszym kraju, ale najbardziej pasjonującej i zarazem najszybszej serii: o formule CART.W tej recenzji wypowiadam się jako nie widz, a jako wieloletni kibic CART-u.Wobec tego opis ten zostanie ukierunkowany bardziej na realizm sytuacji na torze niż na fabułę.Po pierwsze więc, jak w każdym filmie , za dużo tu efektów specjalnych.O ile jednak wiele z nich można potraktować z przymrużeniem oka, o tyle zbyt dużą przesadą był główny wypadek Memo Moreno(niewiarygodnie długi lot bolidu, lądowanie w rzece,wybuch z dużym opóźnieniem;zaznaczmy, że pojazdy te są napędzane b.wybuchowym metanolem, stąd ta prędkość) , a zwłaszcza jazda Joe Tanto i Jimmy'ego Bly'a przez miasto - sceny te zostały stworzone przy użyciu techniki komputerowej, ale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.Po drugie: film sugeruje, jakoby przez cały sezon zwyciężało tylko 2-3 kierowców.Nic bardziej mylnego!To sytuacja typowa dla formuły 1, gdzie każdy team ma inny silnik, wobec czego z łatwością można się domyślić, kto wygra wyścig.W CART są tylko 4 rodzaje silników,co powoduje, że szanse zawodników są wyrównane.I tu wciąż widzimy kogoś innego na czele stawki, nigdy nie wiadomo aż do ostatniej chwili, kto dojedzie do mety jako pierwszy.Oczywiście wyścig finałowy rozgrywa się w Fontanie, nie w Detroit.

Niewątpliwym plusem filmu są ujęcia prawdziwych zawodników: Juana.P.Montoyi, Helio Castronevesa, Roberto Moreno, Maxa Papisa czy Kenny Brack'a.Mój śmiech wzbudził komentarz: "Andretti i Tracy zderzyli się podczas wyjeżdżania z boksów!"; niewtajemniczonym wyjaśniam, że Paul Tracy słynie z "bezpardonowej" jazdy, wyprzedzając bez większego namysłu i powodując tym dużą liczbę wypadków. Cóż, fabuła nie jest tu ambitna, bo i nie ona była głównym zamierzeniem Stallone, w założeniu miała być tylko dodatkiem.Chodziło mu o pokazanie emocji i problemów kierowców, ryzykującyh życiem podczas każdego wyścigu.Chciał też, by widz poczuł się, jakby sam prowadził bolid jadący z prędkością 325-380 km/h, by wczuł się w tę specyficzną sytuację, w której decyzje - nieraz decydujące o życiu zawodnika - muszą zapaść w ułamku sekundy.

Są tu jednak dwie poważniejsze kwestie, nawiązujące - lub nieświadomie przewidujące - do najtragiczniejszych zdarzeń w CART.Burt Reynolds w jednej z rozmów ze Stallone mówi, że Bly zostanie usunięty z team'u od przyszłego roku, gdyż niewybaczalne jest, że przerwał wyścig; nawet jeśli w celu ratowania życia kolegi.Najważniejsze jest bowiem, by zwyciężyć.Otóż 31.X.99 zginął na torze jeden z najlepszych zawodników w historii amerykańskiej serii, Greg Moore(24l.).Pamiętam, jak wszyscy oczekiwaliśmy w napięciu wieści ze szpitala.Wiadomość, że nie dało się go uratować, wstrząsnęła obserwatorami.Oczekiwałam, że wyścig zostanie przerwany, by oddać w ten sposób cześć zmarłemu koledze.Byłaby to naturalna - wydawałoby się - reakcja na zaistniałą sytuację.Tak się jednak nie stało.Nie mogłam pojąć, jak kierowcy mogą spokojnie dalej walczyć o prowadzenie, skoro odszedł ich przyjaciel.Co się okazało? - że kierownictwo postanowiło nie informować zawodników aż do końca wyścigu, aby w ten sposób mogli spokojnie dojechać do mety!Do dziś nie mogę, jak i zapewne wiele innych osób, zrozumieć tej decyzji.Sądzę, że owa scena jest nawiązaniem do tego wydarzenia.Można tu też zauważyć, że największy filmowy wypadek ma miejsce na niemieckim torze, a w jego wyniku bohaterowie stają się kalekami.W momencie kręcenia realizatorzy nie mogli przewidzieć, co stanie się ok.2 lat później: we wrześniu ubiegłego roku podczas pierwszego europejskiego wyścigu w Lausitz miał miejsce przerażający wypadek, który Alex Zanardi - wielokrotny mistrz i legenda CART - cudem przeżył.Stał się jednak kaleką, tracąc obie nogi.

Co do kreacji aktorskich, to najbardziej podobał mi się Robert Sean Leonard w roli wyrachowanego, goniącego za rozgłosem brata i managera Bly'a.Wg mnie to najlepsza jego rola.

Na zakończenie mogę polecić wszystkim, by zobaczyli prawdziwe wyścigi formuły CART(transmituje je eurosport) i sami poczuli te niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju emocje!