Oglądałem sporo westernów w tym kilka z Eastwood-em ale ten to słabizna. Niby coś się dzieje a nic się nie dzieje; jakieś przeciągnięte sceny. Nie widzę w nim Eastwooda, to nie w jego stylu.
Nie dotarłem do końca bo po godzinie mnie znużyło .

Geniuś , jak pragnę ...
Od rana , nad tym , myślałeś , czy jak : "Pomysłowemu Dobromilowi" żarówa ci błysnęła ?
Tak pytam...

Film rewelacyjny, prawdziwy western, bez zbędnych scen. I Mikkelsen świetny, warto obejrzeć!

W ogóle sami tacy aktorzy, co nawet jak nie mówią, to czuć ich obecność na ekranie. Klimat wręcz jest bardzo ciężki, a tempo powolne i to wszystko jak najbardziej celowo, do tego nie głupi scenariusz. Ogląda się ciężko, nie jest to rozrywkowe kino, ale na pewno bardzo dobre kino.

Tylko gdyby te efekty specjalne były lepsze, bo deszcz i ogień naprawdę słabiutkie i odwracają uwagę od scen.

Faktycznie scenariusz bardzo dobry, tylko nie wyjaśniona była jedna rzecz - w jaki sposób wszyscy się dowiedzieli o tym, że to on zabił brata Delarue? Zabił wszystkich świadków, więc nie było możliwości dojść że on to zrobił.

Właśnie dlatego ten film mi się spodobał. Niby scenariusz prosty, ale nie jest tam wszystko wyłożone na tacy.

Kiedy brat Henrego wlazł do dyliżansu, to wywalili z niego parkę która też jechała do miasta. Oni wiedzieli kto był w dyliżansie. Później widzimy ich w mieście. Widzą jak Henry dokonuje egzekucji na niewinnych ludziach. Później jest scena jak ta kobieta wciąga mężowi skrzynkę z narzędziami gdy ten siedzi na dachu. Widzą jadącego Jona i ona mówi do męża że pójdą zawiadomić szeryfa... No i wszystko jasne. Ne trzeba nic więcej mówić czy pokazywać.

No i jeszcze jedna ciekawa sprawa. Później widzimy obławę na Jona. A kto jej dokonuje? Ano mieszkańcy miasteczka z szeryfem na czele! Czyli ci sami ludzie których gnębi szurnięty psychol i jego banda. Sami pomagają swojemu oprawcy. Bo jak dostanie czego chce to może trochę odpuści.

To dowodzi jeszcze czegoś innego, a mianowicie tego jacy są ludzie. Gdyby się wszyscy przeciwstawili to by roznieśli swojego prześladowcę. A tu każdy stał pokornie i patrzył na śmierć niewinnych ludzi i cieszył się tylko że nie wypadło na niego. Ci którzy powinni stać na straży porządku, sprzedali się. Tak jak burmistrz który bezczelnie się jeszcze na tym dorabiał. Do tego tchórzliwy pastor/ szeryf.

Mogę się założyć że nie tylko na dzikim zachodzie ale na całym świecie dochodziło do takich sytuacji. Film boleśnie prawdziwy.