Ten sam schemat: grupa znajomych, bara-bara riki tiki, narkotyki, auto/zepsute auto, stacja benzynowa, świry, las/zadupie, brak zasięgu, burza, opuszczony dom/miasto/wioska, żenująca walka, ratunek w ostatniej chwili dzięki chłopakowi który powinien już nie żyć, ocalała najbardziej strachliwa dziewczyna itd itp. Koniec poniekąd ratuje ten film ale trochę naciagany. Szkoda że pomysły na dobry horror się kończą i coraz więcej jest na jedno kopyto.
Sztampa, powielanie utartych schematów.
Podobnie jak ciągle się gubiący główni bohaterowie, gubiłem się w bezsensowności ich zachowań. Za każdym razem gdy ktoś kogoś obejmował sądziłem że zaraz się pocałują, reszty nonsensów nie chce mi się opisywać, bo oczywistym jest na przykład że po odzyskaniu świadomości schodzi się do piwnicy (prawdopodobnie pograć w warcaby). Końcówka wcale całości nie ratuje bo znając schemat oczekujemy właśnie czegoś co zaprzeczy stawianej od początku tezie. Najlepiej czegoś zaskakującego, tutaj niestety jest ona przewidywalna. I zanim ktoś ukuje teorię o moralizatorskim przesłaniu szkodliwości grzybków, niech najpierw nakłoni twórców do ich zażycia w czasie kręcenia następnego obrazu. Gwarantuję że efekt będzie znacznie lepszy.
Twórcy tego filmu powinni jednak zostawić ten gatunek w rękach najlepszych, czyli Japończyków (np. "Nieodebrane Połączenie"), Hiszpanów (np. "Rec") czy Norwegów (np. "Hotel Zła"). Którzy pokazują że jednak w tym zdawałoby się ogranym gatunku, można jeszcze sporo pokazać.
"reszty nonsensów nie chce mi się opisywać, bo oczywistym jest na przykład że po odzyskaniu świadomości schodzi się do piwnicy (prawdopodobnie pograć w warcaby). " -> ale tam wcale nie bylo powiedziane, że ten poszkodowany udał się sam do piwnicy...
Leśniczy (prawdziwy) przychodzi do nich do chaty, psuje się prąd, on mówi że "idzie sprawdzić" (nie wiadomo gdzie). Młodzi wychodzą na zewnątrz, bo słyszą krzyk Lily, i gdy stoją na dworze przerażeni odkryciem trupa, z domu wychodzi leśniczy - mówi zdziwiony "co wy tu robicie", oni od razu się na niego rzucają i wtrącają go do piwnicy. Młodzi wracają do domu - okazuje się, że nie ma Tima. Lily zostaje w pokoju, gdzie jest klapa od piwnicy - ktoś zaczyna się tam dobijać. Ona ucieka. Później wszyscy są na zewnątrz i z domu wychodzi Timi - pytają, gdzie był - on że "w piwnicy". Może więc leśniczy od "co wy tu robicie?" nie był prawdziwym leśniczym (tamten nie wiadomo gdzie poszedł sprawdzić czemu prąd nie działa) tylko własnie to była ich halucynacja..
Bo to jest taki typ filmu, ja osobiście jak widzę opis typu "grupa studentów" "grupa nastolatków" itp to od razy wypożyczam sobie taki film :). Ten jednak nie można powiedzieć, że był schematyczny bo nie było murzyna ani blondi z dużymi cyckami - osobiście wole produkcje ASYLUM ale i ten film dał radę ;)