Przepraszam za tak ostry wstęp, ale ja nie ogarnęłam filmu... Dla mnie to totalne nieporozumienie...
jednak jeśli ktoś ma ochotę mi wytłumaczyć zakończenie to poproszę ;)
Przeprosił, że znów ktoś przez niego zginął. Nie myślał logicznie i poddał się emocjom, co w konsekwencji doprowadziło do takiego finału. Każdy nasz czyn, powoduje, że mamy wpływ na losy innych. Co by się stało gdyby...
Ludzie w żałobie po stracie nie myślą rozsądnie, szukają sposobu na uśmierzenie bólu. Nieważne czy jest to alkohol, inne używki lub seks z nieodpowiednią osobą. Wszyscy bohaterowie przeżywali żałobę , co z resztą było w filmie świetnie uchwycone. Nie kontrowanie impulsów i odruchów, przemoc, chęć ucieczki i zaczęcia życia od nowa, wiele irracjonalnych zachowań. Na koniec wszystkie te emocje skumulowały się w każdym z bohaterów, wszystko wybuchło. Scena z małpą, bardzo dwuznaczna i dająca pole do swobodnych interpretacji. Można to analizować jako pokonanie przez głównego bohatera swego lęku przed przyszłością i częściowe pogodzenie się z przeszłością. Przepraszając małpę, mógł zwracać się zarówno do swojej zabitej rodziny, a także do trójki nowo poznanych ludzi, których życie tak bardzo zbiegło się z jego własnym, co spowodowało tylko jeszcze więcej bólu. Jak dla mnie genialny film psychologiczny opowiadający o tym, jak ludzie "budzą się ze snu" po przeżytym koszmarze i próbują ruszyć na przód.