PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=105821}

Wyspa doktora Moreau

Island of Lost Souls
1932
6,5 665  ocen
6,5 10 1 665
6,9 10 krytyków
Wyspa doktora Moreau
powrót do forum filmu Wyspa doktora Moreau

Krukcenzja

ocenił(a) film na 6

Wiekowe horrory bardzo często bywały po prostu ekranizacjami słynnych powieści grozy. Właśnie taka sytuacja ma miejsce w przypadku „Wyspy doktora Moreau” z 1932 roku. Ta niemal stuletnia produkcja stanowi współcześnie raczej ciekawostkę (trudno mi wyobrazić sobie masy ludzkie oglądające na poważnie, z przerażeniem i zachwytem czarno-białe filmy starsze od nich samych), nie można więc od niej oczekiwać zbyt wiele.

Statek zmierzający na oddaloną od świata wyspę, która nie figuruje na mapach, wyławia z wody rozbitka. Załoga wysyła jego wiadomość do narzeczonej, a on sam wkrótce zostaje wyrzucony na łódź niejakiego doktora Moreau razem z transportem dzikich zwierząt. Nie mogąc wydostać się z położonej pośrodku niczego wyspy, zmuszony jest towarzyszyć ekscentrycznemu naukowcowi. Prędko zauważa, że natywni mieszkańcy są tu niezwykle dziwni. Bliżej im pod pewnymi względami do zwierząt niż ludzi…

Jest dużo bardziej sensacyjnie względem powieści stanowiącej pierwowzór, co przeszkadzało nawet samemu autorowi książki – Herbertowi George’owi Wellsowi. Nie ma tu filozofii, nie ma dylematów moralnych, za to nieustannie słychać trzaskanie biczem. Przez to odniosłam wrażenie, że ekranizacji tej zabrakło głębi, choć uchodzi za najlepszą adaptację „Wyspy doktora Moreau”… Pod pewnymi względami obraz ten jest wręcz sprzeczny z wnioskami, które da się wysnuć podczas czytania. Cóż jednak począć, skoro ważniejsze od utrzymania klimatu całkowitej izolacji i pełnego samotności zagubienia było wepchnięcie do fabuły kilku ładnych kobiet mogących przyciągnąć ówczesną publikę. Przez to opowieść nieco traci i trudno w pełni cieszyć się tym filmem.

Czarno-biała pozycja z dość udanymi jak na lata trzydzieste efektami specjalnymi. Muzyki tu po prostu nie ma, do czego trzeba się nieco przyzwyczaić w trakcie oglądania. Dobre jest tutaj aktorstwo, to trzeba przyznać. W roli tytułowego bohatera pojawia się Charles Laughton, którego osobiście naprawdę lubię za genialną rolę w „Świadku oskarżenia”. W obsadzie uwagę może przykuć również nazwisko ikony grozy lat trzydziestych, czyli Bela Lugosi znany przede wszystkim za sprawą jednego z pierwszych filmowych wcieleń hrabiego Draculi.

„Wyspa doktora Moreau” niekoniecznie przeżywa próbę czasu i zdecydowanie przegrywa ze swym materiałem źródłowym, który autentycznie wciąga. Nieco się nudziłam, nieco mnie denerwował, choć wciąż ma swoje do pokazania. Po dłuższym rozmyślaniu film ten uzyskał ode mnie ocenę 6/10.