Kiedy decyduję się na oglądanie przygłupiej, zboczonej, amerykańskiej komedii, to oczekuje że będzie tak durna (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) że aż śmieszna. Tutaj niestety mamy kiszkę. Ani to bardzo mądre, ani zabawne. Ot takie sobie. Przykład zmarnowanego potencjału na porąbaną, celną satyrę. Jest tylko porąbana satyra. Punkt kulminacyjny filmu cienki jak tyłek węża. Można raz obejrzeć, ale niestety, ochów i achów nie ma. moja ocena 3/10.