Myślałem że to ciekawa komedia sensacyjna z wątkiem Korei Północnej i Kim Dzong Una w tle. Tak było do momentu zanim nie zerknąłem na obsadę i nie przeczytałem: "Seth Rogen". W tym momencie wszystko się jasne ale postanowiłem oglądać bo może się miło zaskoczę. Niestety, tak nie było. Ten film okazał się takim samym filmem Setha Rogena jak wszystkie inne. Każdy jego film epatuje przaśnością, erotyką i wulgarnością. Nie inaczej było tym razem. W filmie pełno wulgaryzmów, praktycznie co w drugiej, co trzeciej scenie jest jakiś tekst nawiązujący do "ruchania" czy "walenia konia". Ogólnie dominuje prostacki, prymitywny humor kloaczno-erotyczny którego w komediach absolutnie nie znoszę. A scena kiedy bohater grany przez Rogena musiał sobie wsadzić sondę z przesyłką w du.. odbyt autentycznie mnie obrzydziła. Jedyna scena która mnie rozbawiła to ta kiedy Dave odkrył że w Korei Północnej jest sztuczny sklep ze sztucznym jedzeniem i zaczął krzyczeć "Ty kłamco!" do portretu Kim Dzong Una. Poza tym sama fabuła jest cienka, niezbyt wciągająca. Film jest nużący, dłużył mi się niemiłosiernie. Nawet nie obejrzałem do końca więc nie wiem jak to się skończyło. Jeśli chodzi o grę aktorską nie było źle. Najbardziej podobał mi się James Franco jako Dave Skylark. Przyjemnie się patrzy na jego grę aktorską. Seth jak to on, wiadomo. Jest specyficzny, wcale bym się nie zdziwił gdyby się okazało że w prawdziwym życiu jest taki sam jak w swoich filmach. Pozostali mogą być. Gość grający Kim Dzong Una też dał radę. Chyba po raz ostatni dałem się sobie namówić na obejrzenie amerykańskiej komedii. Ich wulgarne i dość prymitywne poczucie humoru do mnie nie trafia. Wszystkim którzy mają tak samo jak ja, ten film się nie spodoba. Pozostali będą się świetnie bawić.