Kevin Bacon i internet dokładniej mówiąc. Kino ostatnich lat przyzwyczaiło mnie do pełnokrwistych, interesujących postaci złoczyńców. Nawet jeśli film nie trzymał się kupy, to jedna czy dwie postacie ptrtafiły jakoś go rozjaśnić, polepszyć. Ale tutaj... Pana Bacona znam bardziej z nazwiska niż dorobku, więc nie umiem ocenić czy problemem była jego gra czy sama postać, ale już dawno żaden villian nie znudził mnie tak jak Shaw. Równie dobrze mogliby zaoszczędzić na jego gaży i postawić kartonowy stojak czy jak to tam się zwie, a potem podłożyć pod niego głos z syntezatora mowy.
Drugą sprawą były entuzjastyczne opinie internautów. Włączyłam film przygotowana na świetną zabawę i tony wzruszeń, a skończyło się na tym, ze po 40 minutach wyciągnęłam ołówek i musiałam zabawiać się rysowaniem żeby nie zasnąć po drodze. Nauczona doświadczeniem, powinnam nie nastawiać się zbyt pozytywnie do jakiegokolwiek filmu (tak zepsułam sobie np 'Se7en'), ale cóż, stało się. Jedyne co było warte uwagi to panowie Fassbender i McAvoy, no i oczywiście scena z Wolverinem - jedyna rzecz, która trochę zrekompensowała mi te dwie godziny z życia.
Wierz mi, chciałabym, żeby tak było. Mało tego, dwa dni później zrobiłam drugie podejście do filmu, tym razem uzbrojona w puszeczkę piwa i wielkie nadzieje, ale wyszło tak samo jak za pierwszym razem.
Ja naprawdę chciałbym polubić, pokochać nawet ten film. No bo czego mu brakuje? Herosi - są, świetne efekty specjalne - są, fabuła konkretna - jest, wewnętrzne konflikty bohaterów - są. obsada zawierająca rekinie szczęki Fassbendera i błękitne oczęta McAvoya - na miejscu, zwarta i gotowa żeby wyciskać mi łzy śmiechu i wzruszenia. A mimo to, nawet przy największych chęciach nadal zostaje 5/10.
Ale nie dam się przekonać, że moje zdanie co do Bacona to pomyłka - Shaw był bezbarwny, koniec kropka.
X-men w tej odsłonie był trochę stylizowany na filmy o Bondzie,dla mnie to było duze zaskoczenie,pozytywne zresztą,chyba że ty tego cyklu nie lubisz.Już w pierwszych scenach można było się rozsmakować najpierw Becon jako Niemiec,który mówił po niemiecku,pózniej fajna scena w tym klubie dla panów i pełno pięknych panienek(to co my faceci lubimy :P).Następna scena-Magneto pijący piwo(sączący)z byłymi hitlerowcami i jak się z nimi rozprawia pózniej-miodzio....
To co wszystko wymieniłaś(a było tego trochę)powinno aspirować do lepszej oceny filmu a nie nędzne 5 :P
Właśnie to mnie najbardziej zawiodło - ten film ma wszystko co mi potrzebne do szczęścia, a jednak... Dajmy na to dialogi - na dobrą sprawę chyba nie były takie złe, ale nie mogłam powstrzymać się przed przewracaniem oczami. Może za kilka miesięcy zrobię trzecie podejście i tym razem będzie lepiej?
Jeśli chodzi o serię X-man, to oglądałam to 1 i 2 oglądałam już dawno temu i szczerze mówiąc , nie pamiętam swojej reakcji. Mam za to świeżo w pamięci X-Man Geneza, który był jednym z bardziej niedorzecznych filmów jakie widziałam. Ale starą serię traktuję zupełnie oddzielnie od nowej, więc tu nie ma żadnego powiązania.
Powiem tak - film bardzo dobry, jeden z najlepszych w serii, ale co do Pana Kevina to się zgodzę, potworny się z niego aktor zrobił.
Wystarczyło mi ,,błękitne oczęta McAvoya", żeby dalej nie czytać i nie brać na poważnie tej oceny.
"Nie brać poważnie tej oceny'? A to czemu? Bo docenianie walorów fizycznych aktorów przeszkadza jakoś w ocenie filmu? Szczególnie, że wcale tu nie pomogły? Proszę, gdybym była aż tak płytka i oceniała je tylko na podstawie mojej sympatii do aktorów, to zatytułowałabym ten temat "McAvoy jest hot" albo 'Bacon jest brzydki" albo "Raven jest paszczurem"... czego wyprzedzając ataki wcale nie uważam. Jedyna słabość do której się przyznaję to miłość do wszelkiego rodzaju superbohaterów, ale w tym wypadku raczej nastawiła mnie ona zbyt pozytywnie jeszcze przed obejrzeniem X-men - Pierwsza klasa.
Bacon genialnie zagrał na początku filmu. W ogóle jak on mógł tak perfekcyjnie mówić z akcentem szwabskim i ruskim. Na początku na prawdę mi się podobał Shaw. Potem niestety gorzej. Te wyjaśnienia o jego mocy na statku że "kumuluje energie itd" było trochę tandetne. Jak dla dzieci co nie mogą się domyśleć
Jak się przeteleportowali do moskwy aby przekonać ruskich do przekroczenia linii embargo. Mniej więcej środek filmu