Pozostałe mogą nie istnieć i nie odczułbym różnicy.

Zdecydowanie ambitniejsza niż pozostałe tyle w temacie ; )

ambitniejsza wcale nie znaczy lepsza

Co nie zmienia faktu że po prostu lepsza. A od 2 poprzednich to już w ogóle.

Ambitniejsza? Ze względu na co?

Bo to już nie jest zwykła naparzanka superbohaterów tylko film pełną gębą.

Jak dla mnie postacie przedstawione strasznie łopatologicznie. Nie lubię, kiedy traktuje się mnie jak debila, który nie umie nic sam wywnioskować. Oglądając ten film - tak się czułam. Inna sprawa, że podobała mi się np. kreacja Xaviera, który nie był takim zawsze idealnym i poprawnym mentorem.

I jeszcze Magneto jest świetny. Tutaj postacie są budowane na oczach widza, nie są aż tak łopatologicznie przedstawione jak mówisz, są bardziej prawdziwe niż w każdym innym filmie o X-Menach, i niż w większości filmów na podstawie komiksów.

Magneto... Cóż, tutaj nie ukrywam, że jestem chyba trochę uprzedzona, bo jakoś nie mogę zaakceptować w tej roli kogokolwiek poza McKellenem (mimo, że Fassbender jest świetnym aktorem). Mystique straciła swój urok, mimo, że sama idea co do jej postaci była całkiem niezła.
Jakby nie patrzeć, gusta są różne, ja nie lubię, kiedy aż tyle się poświęca samym motywom i charakterom postaci, bo wg mnie wnikliwy widz odczyta je nawet przy niedopowiedzeniach. W innym wypadku mam wrażenie 'głębi na siłę', czego nie znoszę.

Ale ta poprzednia trylogia (można to już tak nazywać?) pod względem rozbudowy postaci jest płytka jak Pilica w czasie suszy. To jest trochę inny film i tutaj masz rację w kwestii tego, że jego odbiór bardziej zależy od gustu widza. Można jednak lubić i starych i nowych X- menów, tak jak Batmana Burtona i Nolana:)

Burtona stawiam trochę wyżej nad Nolanem, ale u X-Menów jest trochę inna sytuacja. Stara trylogia to głównie Singer a nowa to Singer/Vaughn. Jednak sukces Pierwszej Klasy to przede wszystkim zasługa Vaughna, człowiek jest naprawdę świetnym reżyserem, który umie robić nowoczesne filmy.

I do tego nie wstydzi się używać w swoim kinie kampowych kostiumów, które nie wyglądają na ekranie aż tak głupio jakby mogły ;)

Wyglądają lepiej niż te lateksy u Singera moim zdaniem. Są podobniejsze do komiksowych co mnie cieszy.

nie widziałam żadnej innej części, ale zgadzam się: ta może nie istnieć. zdziwiłam się tymi pozytywnymi ocenami, bo mi film w ogóle się nie podobał. bez sensu, muzyka drażniąca i co chwila jakieś strzelaniny. wtf. ale ja nie znam komiksów, więc może na filmie też się nie znam,.

Moim zdaniem dużo lepsza niż poprzednie produkcje o tym tytule.